środa, 24 grudnia 2014

ŚWIĘTA!!!

Chciałam wam wszystkim złożyć życzenia z okazji świąt.
Życzę wam miło spełnionych chwil w gronie rodzinnym, i szampańskiej zabawy w sylwestra. Żeby ten nowy rok był jeszcze lepszy niż poprzednie. Spełnienia wszystkich marzeń.

PS. Rozdział pojawi się za niedługo. :)

wtorek, 9 września 2014

Rozdział 25

- Nie myślałam że to takie trudne. - powiedziała Malwina po długim marszu po lesie.
- To ty nie wiesz gdzieś iść?! - Mateusz był już wkurzony. Nie podobało mu się całego to wyjście, a teraz gdy dowiedział się że żadna z nas nie wie gdzie iść był wkurzony na maksa. Oni zaczęli się kłócić a ja odeszłam kawałek i otworzyłam książkę w której było dokładnie opisane jak dojść do polany. Jedynym problemem było to że cały opis był po łacinie. Nic z tego nie rozumieliśmy więc wszystko wcześniej przeznaczyliśmy pisząc ołówkiem po książce. Według mnie dobrze szliśmy byłam się dopiero w miejscu w którym byliśmy, według książki tu powinny być dwie ścieżki a jest tylko jedna. Przeszłam się kawałek dalej ścieżka by sprawdzić czy rozwidlenia nie ma kawałek dalej. Nie było, więc wróciłam do przyjaciół. Dalej się kłócili, a ja chodziłam w tę i z powrotem. W pewnym monecie kopnęłam kamyk który potoczył się w krzaki i usłyszałam jak wpada do wody. Zaciekawiona weszłam w krzaki i znalazłam rzeczkę.
- Ej, ludzie chodźcie tu. - zawołałam, a po chwili stali obok mnie. - Jak pójdziemy wzdłuż tej rzeki znajdziemy polanę.
- Skład wiesz że pójdziemy w dobrą stronę?
-Mapa wskazuje że ścieżka prowadzi w ta stronę. Jak się pomylimy to wrócimy i pójdziemy w drugą stronę. Mamy jeszcze dużo czasu.
Ruszyliśmy wzdłuż rzeki i tak jak mówiłam doprowadziła nas ona do celu. Zatrzymaliśmy się na skraju polany bo usłyszeliśmy głosy na niej. Na polanie stał Damian i Karolina. Widok Damiana mnie nie zdziwił bo przecież mógł przyjść na spacer, ale Karolina? Co ona tutaj robi? Co z randką z Łukaszem? Spojrzałam na Matiego i Malwine też byli zaskoczeni jej widokiem. Chciałam się dowiedzieć o co tu chodzi, ale nie było mi to dane bo przed oczami zrobiło mi się ciemno.

Obudziłam się na środku polany tuż obok rzeki. Usiadłam i rozejrzałam się, byłam na tej samej polanie której szukaliśmy ale teraz było tu kilka domków po jednej i po drugiej stronie rzeki. W okuł kręcili się ludzie. Nie, nie ludzie tylko Anioły i Demony. Domyśliłam się że to jakaś wizja. Wstałam i zobaczyłam dziewczynę krzyczała i wymachiwała rękami. Podeszłam bliżej i zaczęłam się przysłuchiwać kutni. Chodziło o to że nie pozwalają się jej z kimś spotykać, chodziło o jakiegoś chłopaka. Jak zawsze - pomyślałam.  W końcu uległa i weszła do jednego z domków. Po jakichś dziesięciu minutach wyszła przez okno. Nie wiem jak to zrobiła w sukience do kostek, ja miałabym z tym problem. Dziewczyna zaczęła iść w nieznanym mi kierunku, dopiero  po chwili zauważyłam jak w jej kierunku idzie chłopak. Podeszli do siebie z wielkimi uśmiechami. Widziałam w ich oczach że naprawdę się kochali. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nagle z ich twarzy zniknął uśmiech, a jego miejsce zajęło przerażenie. W jednej chwili ktoś pociągnął dziewczynę do tyłu i przebił jej pierś sztyletem ze smoczą głową na rękojeści. W miejscu oczu smok miał dwa czarne kamienie. Patrzyłam jak ciało dziewczyny opada bezwładnie na ziemie, a ziemia barwi się na czerwono. Chłopak padł obok swojej ukochanej, ale zaraz go odciągnęli i poprowadzili na drugą stronę rzeki.
Następnego dnia z samego rana z kilku domków wyszło kilka kobiet. wszystkie zauważyły postać leżącą na ziemi od razu podbiegły do niej. Niestety nie dało się już nic zrobić dziewczyna nie żyła. Kobiety wzięły sztylet i poszły zabić chłopaka. Ofiara za ofiarę.
"Strzeż się Dziecko Przeznaczenia. Ciebie też może czekać taki koniec. Uważaj na smoka, to twoja zguba"  - usłyszałam i wróciłam do  rzeczywistości.

- Roksana! Nic ci nie jest. - obok mnie znalazł się Damian. Delikatnie pogłaskał mnie po policzku i pomógł usiąść.
- Ile byłam nieprzytomna? - spytałam od razu.
- Chwile. Dobrze się czujesz?
- Tak, jest dobrze. - wstałam żeby to udowodnić. Malwina od razu stwierdziła że powinniśmy wrócić. Więc pożegnałam się z Damianem i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ta zajęła nam dużo mniej czasu. Po nie całej godzinie byliśmy już w domu. Weszliśmy do środka tylnymi drzwiami które prowadzą do kuchni. Przy wielkim stole siedział przygarbiony Łukasz. Spojrzałam na zegarek na ścianie powinien wrócić za co najmniej godzinę. Podniósł głowę gdy usłyszał że weszliśmy.
- Gdzie byliście? - spytał wstając.
- Co tak wcześnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Twój tata zadzwonił i pytał czy jesteście bezpieczni bo podobno znaleźli jednego Anioła. Od razu przyjechałem żeby to sprawdzić. Nie było was, przestraszyłem się. Nie wybaczył bym sobie jak by wam się coś stało. Ja odpowiedziałem teraz twoja kolej.
- Byliśmy... - nie dokończyłam bo do kuchni wpadł tata. Opowiedział nam całą historie. Powiedział że już miał dość ukrywania się więc gdy nadarzyła się okazja zabił Anioła. Z jednej strony cieszyłam się a z drugiej bałam. Bałam się o mamę, bałam się że jej coś zrobią. Z taką myślą poszłam spać.

***********

Długo mnie nie było i strasznie za to przepraszam. Nie mam żadnego wystarczającego wytłumaczenia. Mam tylko nadzieje że jeszcze ktoś tu jest i mam dla kogo pisać. Może ktoś jeszcze jest i wytrzyma do końca. Do którego już nie daleko.

środa, 13 sierpnia 2014

Rozdział 24

Już za tydzień festyn. Teraz na siedzę na nudnym zebraniu w jego sprawie. Muszę na nim być bo "przebieram się" za Demona. Z całego mojego stroju denerwują mnie skrzydła, wyglądają strasznie. Próbowałam namówić nauczyciela żeby ich nie zakładać. Niestety nie udało mi się. Wiem że będę wyglądać strasznie, ale cieszę się że będzie jakaś odmiana w mojej codziennej rutynie. Od miesiąca mojej dzień wygląda tak: dom, szkoła, dom i nic innego. Zaczyna mnie to już nudzić. Ale nie tylko mnie Malwinę i Mateusza też. Dlatego wymyśliliśmy że po szkole (czyli jako skończy się to zebranie) jak tylko Łukasz wyjdzie na randkę wymkniemy się do lasu i poszukamy tej polany która mi się śni. Będąc już przy temacie Łukasza. On sobie wychodzi na randkę a my mamy grzecznie siedzieć w domu i czekać na jego powrót. Później wmawiać ojcu że cały czas był z nami. Cieszę się że mamy dziewczynę ale nie podoba mi się że on może wychodzić na randki a ja nie. Na samym początku też miałam gdzieś iść z Damianem ale wyszło na to że idziemy do lasu.
Z moich rozmyślań wyrwało mnie szturchniecie w ramię. Podniosłam głowę znad zeszytu w którym rysowałam do niczego podobne szlaczki i spojrzałam na swoją przyjaciółkę siedząca obok. Ją też nudziło to zebranie ale dziwnie się uśmiechała. Dziewczyna kiwnęła mi głową w stronę okien. Popatrzyłam we wskazanym mi kierunku i uśmiechnęłam się na widok chłopaków wygłupiających się na boisku. Chyba myśleli że nikt ich nie widzi. Kopnęłam w krzesło przede mną żeby zwrócić uwagę Karoliny, powinna zobaczyć swojego chłopaka w takiej wersji.Ona chyba jako jedyna słuchała, albo przynajmniej dobrze udawała. Spojrzała na nas gniewnym wzrokiem ale gdy spojrzała na chłopaków prawie wybuchła śmiechem. Ja stwierdziłam że trzeba to uwiecznić więc wyjęłam telefon i włączyłam nagrywanie. Ten filmik powinien trafić do internetu stali by się sławni. Przed sobą miałyśmy chłopaków skaczących po boisku w tiulowych spódniczkach. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego to robili ale był ubaw. Powinni się zapisać na balet świetnie im to wychodzi. Najśmieszniejsze jednak było wtedy gdy Łukasz próbował zrobić coś co chyba miało przypominać szpagat i podłożył nogę Matiemu który poleciał na mojego chłopaka i razem polecieli na ziemie.
- Dziewczyny czy wy słuchacie? - usłyszałam głos dyrektora więc szybko schowałam telefon i spojrzałam na niego.
- Tak. - dopowiedziała Karolina.
- W takim razie co sądzisz o takim pomyśle?
- Nie podoba mi się on. Powinnyśmy chodzić po festynie i rozmawiać z ludźmi zachęcać do brania udziału w grach i konkursach, a nie siedzieć przy stoisku i ładnie wyglądać. - odpowiedziała. Chyba dobrze bo dyrektor się nad tym zastanowił.
- Może masz rację. - i znów zaczął coś omawiać, a ja odwróciłam się żeby jeszcze popatrzeć na wygłupy chłopaków ale już ich nie było więc znów zaczęłam rysować w zeszycie.
Stałyśmy wpatrzone w mały ekranik mojego telefonu i śmiałyśmy się z filmiku który nagrałam. Po zebraniu wyszłyśmy ze szkoły i czekałyśmy na bohaterów filmiku. Czekamy na nich już dziesięć minut w kółko oglądając jeden i ten sam filmik.
- Co tam macie ciekawego? - podniosłyśmy wzrok na chłopaków stojących teraz przed nami bez spódniczek. Schowałam telefon do kieszeni żeby nie wiedzieli że mamy to nagrane.
- No właśnie pisałam do was SMSa boi jakoś długo was nie było - skłamałam i uśmiechnęłam się.
- Musieliśmy coś zrobić. - odpowiedział Mati. Ja już go nie słuchałam tylko podeszłam do Damiana żeby przyjrzeć się jego twarzy. Miał podbite oko na szczęście tak delikatnie.
- Co ci się stało? - spytałam dotykając siniaka.
- Wywróciłem się to nich takiego. - powiedział i splotły swojego palcem z moimi patrząc na mnie czule.
- Nie wiedziałam że taniec może być tak niebezpieczny. - powiedziała Karolina
- Tak dla otoczenia też. - Malwina zaśmiała się a my razem za nią. Chłopaki nich nie rozumieli więc tylko patrzyli na nas jako na głupie.
Gdy tylko się uspokoiłam Damiana odciągnął mnie od reszty i pocałował namiętnie. Przysunęłam się bliżej i wplotłam palce w jego włosy. Uwielbiałam się nimi bawić. W końcu się od siebie odsunęliśmy żeby złapać oddech.
- Pięknie wyglądasz. - powiedział to z wielkim uśmiechem.
- Powiedziałbym że ty też ale w żółtej spódniczce, ci nie do twarzy. - momentalnie jego uśmiech znikł jako zaczarowany i pojawił się u mnie.
- Widziałaś?
- Widziałyśmy. I raczej na przyszłość doradzałabym ci wybrać inny kolor spódniczki. - powiedziałam i pociągnęłam go z powrotem do reszty.
- To co idziemy gdzieś dzisiaj? - Łukasz spytał Karoliny.
- Jasne pod jednym warunkiem.
- Dla ciebie wszystko.
- Załóż tą spódniczkę co wcześniej. - Łukasz był w szoku chyba nie spodziewał się że ktoś go może zobaczyć. Karolina się zaśmiała i pocałowała go. - No dobra nie musisz jej zakładać. Damiana podwieziesz mnie?
- Jasne. Pa słońce. - powiedział do mnie całując w skroń. Łukasz dalej stali w tym samym miejscu więc podeszłam do niego i potrząsnęłam nim.
- Wróć do nas i zawieźć do domu. - powiedziałam.
- To się rusz. - odpowiedział i ruszył w stronę swojego samochodu.
- Malwina przestań się z niego nabijać bo mi się brat zamknie w sobie i chodźcie. - powiedziałam i ruszyłam za Łukaszem.

******

Na początku chce przeprosić za to że nie dodawałam.
Później przepraszam za ten rozdział on miał wyglądać zupełnie inaczej. Ale jak zaczęłam pisać to samo tak wyszło.
Jako zawsze proszę o komentarze.
Zapraszam też na mojego drugiego bloga.

wtorek, 5 sierpnia 2014

Liebster Blog Award

Zostałam też nominowana do Liebster Blog Award. Chce bardzo podziękować Car rie za nominacje.

Co to jest Liebster Blog Award?

Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymana od innego blogera w ramacz uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więe dzje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

Pytania.

1. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Koleżanka namówiłam mnie żebym założyła, bo czytała to opowiadanie w moich notatkach. (na samym początku ot opowiadanie miało wyglądać inaczej.)
2. Masz jakiś sposób na udane opowiadanie?
Nie po prostu piszę. Nie wiem czy dobrze czy źle. Z tego co widzę to większości osób się podoba, z czego jestem szczęśliwa.
3. Jakie masz zainteresowania?
Czytam i pisze.
4. Jak spędziłaś tegoroczne wakacje?
Minął miesiąc, który spędziłam w lesie nad jeziorem.
5. Jaka kategoria książek cię interesuje? 
Fantazy, te lubię najbardziej.
6. Czy słuchasz jakiegoś konkretnego typu muzyki?
Nie, słucham wszystkiego co mi się spodoba.
7. Piosenka jaką ostatnio słyszałaś to...
EastWest Rockers - Dotknąć Cię
8. Ostatnio przeczytany blog...
Nie wiem, ostatnio nadrabiałam i pogubiłam się było ostatnie.
9. O której najczęściej wstajesz w wakacje?
Tak między 9 a 10,30.
10. Ile czytasz tygodniowo? (książek,blogów)
Książki to zależy czy mam co czytać ( a często tak jest), co do blogów to zależy od tego jak kto dodaje.
11. Czytałaś mojego bloga? Jak tak to na ile go oceniasz? (0-5)
Nie czytałam ale już sam opis mi się podoba więc na pewno przeczytam.

Blogi które nominuje:

- http://czytasz-to-na-swoja-odpowiedzialnosc.blogspot.com/
- http://bezcelowe-marzenia.blogspot.com/
- http://againsttheyou.blogspot.com/
- http://bedziemy-biec-do-siebie.blogspot.com/
- http://enjoyyeveryymoment.blogspot.com/
- http://wszystko-ma-swoj-poczatek-i-koniec.blogspot.com/

Moje pytania:

1. Skąd pomysł na bloga?
2. Co najbardziej cenisz w ludziach?
3. Co najbardziej lubisz w sobie?
4. Co cię najbardziej denerwuje?
5. Jakie książki najczęściej czytasz? (podaj tytuł ostatniej)
6. Opisz siebie w 3 słowach.
7. Skąd pomysł na nazwę bloga?
8. Co ci się podoba u mnie a co nie?
9. Co chciałabyś zmienić w swoim życiu?
10. Czego najczęściej zapominasz?
11. Co cię motywuje?

The Versatile Blogger Award

Hej. :)
Zostałam nominowana do Versatile Blogger Award, przez Dagmarę Lloyd.

Co należy zrobić będąc nominowanym?

1. Podziękować osobie która cię nominowała.
Dziękuje bardzo Dagmarze Lloyd za nominacje. Nigdy nie spodziewałam się że dostane taką nagrodę.

2. Pokazać nagrodę Versatile Blogger Award. 


3. Ujawnić 7 faktów o sobie.

  • To opowiadanie jest pierwszym które opublikowałam i które jest bliskie skończenia.
  • Uwielbiam czytać książki ale tylko o Aniołach i Wampirach (był kilka wyjątków)
  • Nienawidzę być w centrum uwagi.
  • Czasem jestem chamska a czasem miła. Dla ludzi jestem taka jacy oni są dla mnie.
  • Kocham psy i nienawidzę jak im lub innym zwierzętom dzieje się krzywda.
  • Nie mam pojęcia co chce robić w przyszłości.
  • Mam 15 lat.


4. Nominować 7 (lub więcej) blogów.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 23

Dziś w szkole starałam się być jak najmniej widoczna. Nie chciałam żeby Damian mnie zobaczył. Nie byłam jeszcze gotowa na to spotkanie, jeszcze jest za wcześnie. Nie chciałam dziś w ogolę iść do szkoły ale Łukasz się uparł. Właśnie Łukasz, pocałowałam go a on później po prostu wyszedł. Nie mogę zrozumieć jego zachowania, ale skoro on zachowuje się jak nigdy nic toja też. Na początku myślałam że będzie mnie ignorował albo coś w tym stylu ale nie on po prostu udaje że nic się nie zdarzyło. Do rzeczywistości przywrócił mnie Mati który szturchnął mnie w ramie na stołówce. Podniosłam wzrok nad sałatki w której grzebałam od dłuższego czasu i spojrzałam na mojego brata. Patrzył na mnie smutnym wzrokiem tak samo jak Malwina siedząca po drugiej stronie stołu.
- Roksana. - znów spojrzałam na brata. Mateusz nie patrzył na mnie tylko na coś za mną. Odwróciłam się i zobaczyłam jak do stołówki wchodzi Damian i Karolina, śmiali się z czegoś. Zabolało mnie to, jak on może? Najpierw wypisuje do mnie miliony SMS-ów i dzwoni co chwile a teraz śmieje się z nią jakby nigdy nic. Zacisnęłam dłonie w pięści, miałam ochotę w coś walnąć ale nie było w co. Nagle w drzwiach stanęła kolejna osoba. Łukasz minął śmiejącą się parę i usiadł obok Malwiny. Patrzyłam na chłopaka i żałowałam że nie można zabijać wzrokiem, przez niego Damian mnie zauważył a tak bardzo tego nie chciałam. Spuściłam wzrok zasłaniając twarz włosami z nadzieją że Damian mnie jeszcze nie zauważył. Znów zaczęłam grzebać w sałatce. Oczywiście mój pech mnie dziś nie opuścił i Damian mnie zauważył. Chłopak podszedł do naszego stolika i po prostu stał patrząc na mnie.
- Czego chcesz? - spytałam chłodno.
- Chce wytłumaczyć. - powiedział smutny. Wstałam bo nie chciałam żeby patrzył na mnie z góry.
- Ale Damian tu nie ma co tłumaczyć, ja wszystko rozumiem. - położyłam ręce na stole który nas dzielił. - Okłamałeś mnie. Jesteś taki jak inni!
- Roksana, ale to nie tak ja...
- Dość! - powiedziałam a może krzyknęłam bo teraz w całej stołówce zrobiło się cicho i wszyscy patrzyli na mnie. - Nie chce tego słuchać. - wyszeptałam, wzięłam swoje rzeczy i wyszłam że szkoły. Miałam jeszcze lekcje których nie chciałam opuścić więc poszłam na boisko szkolne. Wiedziałam że nikogo tam nie będzie. Usiadłam na trybunach i cieszyłam się samotnością i cisza. Którą oczywiście ktoś musiał przerwać.
- Czemu nie dasz mu wytłumaczyć? - spytał Łukasz.
- Po czyjej jesteś stronie?
- Oczywiście że po twojej, ale ciekawi mnie czemu nie dałaś mu wytłumaczyć. - przerwał na chwilę. - przecież go kochasz.
- A ty byś wybaczył Karolinie? - spytałam.
- Tak, jeżeli by tylko mi to wytłumaczyła i jak byśmy w ogóle byli razem. - powiedział a ja w jego głosie usłyszałam smutek. zrobiło mi się go żal.
- Porozmawiaj z nią. - powiedziałam zanim poszłam na lekcje. Do klasy dotarłam po dzwonku. Otworzyłam drzwi i nie zdążyłam się nawet odezwać bo nauczycielka posadziła mnie w ławce. Wskazała na drugą ławkę w środkowym rzędzie. Tylko tam było wolne miejsce, obok Damiana. Z ociąganiem podeszłam do wyznaczonego miejsca i usiadłam. Okazało się że jest sprawdzian, na szczęście powtarzałam to sobie. Dostałam kartkę i zaczęłam pisać. Po jakichś 20 minutach Damian wstał i poszedł odnieść swoją kartkę a gdy wrócił patrzył na mnie. Nie mogłam się skupić przez niego ale jakoś napisałam. Oddałam kartkę równo z dzwonkiem. Gdy wróciłam po torbę zauważyłam kartkę leżącą na ławce. Podniosłam ją i rozłożyłam, w środku było tylko jedno zdanie. "Wybacz mi proszę, kocham cię."
- A może powinnaś tak zrobić? - podskoczyłam ze strachu na głos Malwiny.
- Ty też? Dziś wszyscy chcą żebym mu wybaczyła. - powiedziałam do przyjaciółki, z którą szłam po strój na W-F.
- Powinnaś z nim porozmawiać. On cię kocha i nie wmówisz mi że ty go nie.
Nie odpowiedziałam bo weszłyśmy do szatni gdzie właśnie rozgrywała się właśnie walka. Monika - bogata dziewczyna dla której makijaż jest najważniejszy, szarpała się z Kamilą - Gotką z naszej klasy. Podeszłam do nich.
- O Boże Monika makijaż cie się rozmył! - Krzyknęłam. Dziewczyna na te słowa odsunęła się od rywalki i spojrzała w lusterko które zdobiło ścianę za nami. Zaczęłam się śmiać z jej miny, na co ona odwróciła się do mnie czerwona ze złości.
- Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. - powiedziała.
- No właśnie o co poszło? - zapytała Malwina.
- O to że mam taką samą bluzkę jak ona. - odpowiedziała Kamila pokazując na swoją bluzkę.
- Też mam taką. - powiedziała moja przyjaciółka. Monika zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, ale po chwili się uspokoiła.
- Roksana czyżbyś znudziła się Damianowi? Jest wolny? - spytała z uśmiechem.
- Nie zapierdala jak dziki gepard. - odpowiedziała za mnie Malwina. Nie mogłam się powstrzymać i wybuchłam śmiechem a ze mną wszystkie dziewczyny oprócz Moniki. Dziewczyna więcej się nie odezwała tylko poszła się przebrać, zrobiłam to samo.

Wychodziłyśmy z szatni na trybuny bo tam zawsze trener sprawdza obecność. Szłam obok Malwiny wyłączając telefon, dziewczyna w pewnym momencie zatrzymała się. Spojrzałam na nią przez ramię a później na boisko bo tam coś zauważyła. Na boisku było wielkie serce z polnych kwiatków, było piękne. Ciekawe kto je zrobił? Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
- Podoba się? - usłyszałam go. Stał kilka metrów od serca i patrzył na mnie. W jednej chwili podjęłam decyzję. Zeszła spokojnie z trybun i podeszłam do serca, z tego miejsca było czuć zapach kwiatków. Spojrzałam na Damiana wciąż stał w tym samym miejscu. Rzuciłam się biegiem w jego stronę. Chłopak bez problemu mnie złapał i mocno przytulił do siebie. Schowałam twarz w jego tors i zaczęłam płakać.
- Popełniłem wielki błąd i chce go naprawić. Nie powinienem jej całować przepraszam. Roksana kocham cię. Wybaczysz mi? - mówił cały czas prosto do mojego ucha. Wciąż mnie nie puścił, jedynie co to poluźnił uścisk żebym mogła spojrzeć na niego. Nie od powiedziałam mu tylko wpiłam się w jego usta. Przelałam w ten pocałunek wszystkie moje uczucia, całą złość i wielką miłość do niego.
- Ja ciebie też kocham. - szepnęłam gdy się od siebie odsunęliśmy. Damian uśmiechnął się do mnie.
- Co to ma być?! Co za debil to wymyślił?! - usłyszeliśmy głos trenera. Odsunęłam się od Damiana na bezpieczną odległość i otarłam łzy.
- Ten debil to zrobił! - krzyknęłam i wskazałam na Damiana. Należy mu się kara.
- Damian masz jakimś sposobem przytargać tu kontener zza szkoły i wyrzucić wszystkie te chwasty! A ty Roksana wracaj na zbiórkę! - trener miał dziś gorszy dzień nie zapowiadają się.ciekawe zajęcia.
- Dobrze. - powiedziałam i zanim odeszłam szepnęłam do mojego chłopaka - zostaw mi bukiecik tych chwastów są ładne.

Po godzinie mogłam już wyjść ze szkoły. Przed szkołą na mnie i na Malwinę czekali Mati i Damian. Ten drugi miał ogromny bukiet polnych kwiatów, podeszłam do niego i wzięłam tylko garstkę. Chłopak odłożył resztę i mnie przytulił. Nigdy bym nie pomyślała że przez kilka dni można tak się stęsknić za czyjąś bliskością.
- Roksana idziemy do kina albo na spacer? - spytał mnie Damian.
- Nie mogę muszę się uczyć do jutrzejszego sprawdzianu. - powiedziałam.
- To może jutro? - zaproponował, a ja wzruszyłam ramionami. Mój chłopak posmutniał. - Dobra, to ja lecę pa. - pocałował mnie na pożegnanie i już go nie było.
- Nienawidzę go okłamywać - powiedziałam gdy ruszyliśmy w stronę samochodu. - Widzieliście jego mina jak powiedziałam że nie mogę? Czyje się z tym okropnie.
wsiedliśmy do samochody w którym czekał na nas Łukasz. Usiadłam z przodu więc widziałam jego szeroki uśmiech. Coś się musiało stać i ja wiedziałam co.
- Łukasz ma dziewczynę! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Co? Skąd wiesz? - spytała Malwina z tylnego siedzenia.
- Bo uśmiecha się jak debil. - powiedziałam.
- Ciekawe kto jest? - powiedział mój brat
- Karolina - powiedzieliśmy równo z Łukaszem. I już przez resztę drogi gadaliśmy o tym że Łukasz ma dziewczynę.


***

Zawaliłam tak długo ie dodawałam rozdziału, przepraszam. Po prostu nie wiedziałam co napisać. A jak już miałam jakiś pomysł nie wiedziałam jak to napisać. W ramach przeprosin ten rozdział jest dłuższy niż reszta.
Chce podziękować mojej najlepszej przyjaciółce za pomoc w napisaniu i za kilka pomysłów.
Zapowiadam że następny rozdział będzie za miesiąc bo wyjeżdżam i nie będę miała dostępu do internetu.
Piszcie w komentarzach czy wam się podoba.

Ps. Życzę wszystkim udanych wakacji.

niedziela, 8 czerwca 2014

Rozdział 22

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Usiadłam i przetarłam spuchnięte oczy. Osobie stojącej za drzwiami chyba się znudziło ciągłe pukanie do drzwi bo je otworzył i wszedł do środka.
- Ty jeszcze nie gotowa, zaraz jedziemy do...- Łukasz zauważył w jakim jestem stanie i się zamknął.
- Nie idę dziś do szkoły i tak jest piątek. - powiedziałam cicho i położyłam się przykrywając głowę kołdrą.
- Roksana co się stało?
- Nic, źle się czuje po wczorajszej imprezie.
- Tak i właśnie dlatego wybiegłaś z niej płacząc? - spytał siadając na moim łóżku. Ściągnął ze mnie kołdrę.
- Tak. - mruknęłam. Już nic więcej nie powiedział tylko wyszedł z mojego pokoju. Jeszcze chwile tak leżałam, a później poszłam się umyć i przebrać. Wróciłam do pokoju i usiadłam na parapecie. Patrzyłam na dzieci bawiące się na polanie między domami a lasem. Biegały śmiejąc się. W pewnymi momencie jedną dziewczynka stanęła przodem akurat di naszego domu i zaczęła coś mówić z zamkniętymi oczami. Gdy je odtworzyła była sama, tak jak ja teraz. Jedyną różnicą między nami było to że ona już za chwilę nie będzie sama, bo przecież tylko bawią się w chowanego, a ja zostanę sama. Żałuję że moje życie nie jest grą. Że zaraz ona się skończy i wszystko wróci do normy. Będzie tak jak dawniej. Nie będzie Damiana, nie będzie Aniołów, będzie Mama. Oparłam bolącą głowę o szybę i zamknęłam spuchnięte oczy od płakania całą nic. Złamane serce zawsze się zrasta. Usłyszałam głos mamy w głowie. Ona się ze mną skontaktowała. Nawy jeśli nie ma jej w pobliżu próbuje mi pomóc. Kocham cię mamo. Spróbowałam jej to przekazać ale nie wiem Czy się udało. Moje rozmyślania przerwał Łukasz.
- Odwiozłem ich do szkoły teraz jestem tylko twój. - powiedział to a ja podeszłam do niego i wtuliłam twarz w jego tors. Na początku był zaskoczony ale po chwili przytulił mnie.
- Wczoraj widziałam jak Damian całował się z Karoliną. - na te słowa chłopak zesztywniał.

Leżałam z Łukaszem w moim łóżku, miałam głowę na jego klatce piersiowej, a on głaskał mnie po głowie i plecach. Żadne z nas się nie odzywało. Tak samo jak żadne z nas nie myślało o tym że to co robimy może znaczyć coś więcej. Czułam się jak bym leżała tu z bratem, tak jak dwa lata temu kiedy Łukasz mnie zostawił. Teraz leżałam z nim i przeżywaliśmy taki sam ból, a w sobie mieliśmy pustkę. On się zakochał w Karolinie tak samo jak ja w Damianie. My kochaliśmy ich a oni nas zdradzili. Ciszę trwającą już trzecią godzinę przerwała moja ulubiona piosenka, co znaczyło że ktoś do mnie dzwonił. Łukasz podał mi telefon który leżał na szafce nocnej, wzięłam go od niego i spojrzałam na wyświetlacz. Przez długa chwilę zastanawiałam się co zrobić, w końcu nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.
- Roksana? Przepraszam to nie tak jak myślisz. My wcale... eh spotkaj się dziś ze mną w parku o 19...- mówił coś jeszcze ale się rozłączyłam. Usłyszałam go i znów zachciało mi się płakać. Łukasz to zauważył i przyciągną mnie do siebie. Leżeliśmy tak jak wcześniej, Łukasz nic nie mówił za co byłam mu wdzięczna. Nie chciałam słyszeć że wszystko będzie dobrze i tak w to nie uwierzę. Po chwili Łukasz wyszedł z mojego pokoju, domyśliłam się że pojechał po Matiego i Malwinę. Zmęczona płaczem zasnęłam.

Znowu ten sen. Nie miałam siły żeby gdziekolwiek iść więc usiadłam na pniu. Nie wiem jak to się stało ale znalazłam się na polanie w miejscu gdzie nie było trawy, a ziemia przybrała kolor krwi która tu wylano. Nigdzie nie było Anioła co mnie ucieszyło. Przepraszam. - usłyszałam.

Obudziła mnie kłótnia dochodząca z gabinetu taty. Cicho wyszłam z pokoju i skierowałam się w tamtą stronę. Rozpoznałam głosy, jeden należał do taty a drugi do Łukasza.
- Nie, ona dziś nie da rady. - powiedział chłopak.
- Jak to nie da rady?
- Ostatnio ma problemy. - bronił mnie Łukasz tylko ja nie wiem przed czym.
- Jako Demon powinna sobie z nimi radzić! - tata się zdenerwował bo podniósł głos.
- Jest Demonem ale żyje jak zwykła nastolatka i jak ona sobie nie radzi! - Łukasz nie został mu dłużny. Usłyszałam jakieś szmery i postanowiłam wrócić do pokoju gdzie po chwili przyszedł Łukasz.
- Jak się czujesz? - spytał.
- O to samo mogę spytać ciebie.
- Przecież nie mnie zdradzono.
- Ja wiem co czujesz do Karoliny. Znam cię, i przez te kilka miesięcy kiedy byliśmy razem nauczyłam się czytać twoje uczucia. Nawet jak zakładasz swoją maskę - powiedziałam.
- Jesteś zła o to co wtedy zrobiłem? - spytał patrząc mi w oczy.
- Nie bardziej zastanawiałam się co ze mną jest nie tak. - powiedziałam i zaczęłam bawić się kołdrą. Chłopak podszedł do łóżka i usiadł na przeciwko. Złapał mnie za brodę i zmusił żebym na niego spojrzała.
- Jesteś cudowna pamiętaj o tym to ja zawaliłem. - powiedział cały czas patrząc mi w oczy. To co zrobiłam zaskoczyło go, nachyliłam się i pocałowałam go. Wiedziałam że on nie miał jakiegoś szczególnego znaczenia oboje kochaliśmy kogoś innego.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 21

Po szkole poszłyśmy z Malwiną się przygotować na imprezę. Poszłyśmy do jej pokoju i zaczęłyśmy szukać idealnych  strojów. Po godzinie już były wybrane (Roksana Malwina) i mogłyśmy się zacząć malować. Skończyłyśmy właśnie w momencie kiedy Łukasz nas zawołał. Zeszłyśmy i pożegnaliśmy się z tatą. Tak się ciesze że Łukaszowi udało się go namówić. Wsiedliśmy do samochodu i już po pięciu minutach byliśmy na miejscu. Drzwi były otwarte i już w progu można było zobaczyć że impreza już się rozkręciła. Przechodząc obok kuchni poczułam smród papierosów i już wiedziałam że nie będę tu wchodzić. W ogromnym salonie wszyscy tańczyli, tylko nie liczni siedzieli na kanapach lub przy barku. Tam właśnie zobaczyłam Damiana, bez zastanowienia ruszyłam w jego kierunku. Nie dotarłam do celu ponieważ Malwina pociągnęła mnie na parkiet i musiałam z nią potańczyć. Po godzinie tańca obie zmęczone padłyśmy na jedną z kanap, po chwili pojawił się jakiś chłopak z dwiema butelkami piwa które nam podał i odszedł. Popatrzyłyśmy na siebie zdziwione, moja przyjaciółka wzruszyła ramionami i już chciała się napić ale ktoś wyciągnął jej butelkę z rąk, mnie też została ona zabrana. okazało się że butelki zabrali nam Mateusz i Damian. Spojrzałam pytającym wzrokiem na chłopaków.
- Dosypał wam coś. - powiedział Mati i oboje usiedli obok nas. Mój chłopak przyciągnął mnie do siebie, położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na tańczących ludzi.
- Jak się bawicie? - usłyszeliśmy za sobą, odwróciliśmy się w tamtą stronę i zobaczyliśmy uśmiechniętą Karolinę. Dziewczyna nie zakrywała zbyt dużo ciała co widocznie podobało się większości chłopaków, a zwłaszcza Łukaszowi który stał teraz za nią i przyglądał się jej nogą. Zaśmiałam się  widząc jego skupiony wzrok. Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie.
- Co się stało? - spytała.
-Nic takiego. - powiedziałam. - Świetna impreza. - dodałam i pociągnęłam Damiana na parkiet. Akurat wtedy puścili wolną piosenkę. Chłopak przyciągnął mnie do siebie kładąc ręce na moich plecach ja zarzuciłam swoje na jego szyje i zaczęliśmy się powoli kołysać na boki w rytm piosenki. Pod koniec piosenki Damian powiedział dwa słowa których się nie spodziewałam, wywołały one u mnie wielki uśmiech.
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha. Odsunęłam się od niego nie znacznie.
- Ja ciebie też. - po tych słowach pocałowaliśmy się. Czułam się jak w niebie. W końcu mam kogoś kto mnie darzy tak silnym uczuciem. Cieszyłam się wtedy że nie ma żadnego zakazu co do wiązania się z ludźmi. Powinnam mu teraz powiedzieć kim naprawdę jestem ale nie wiem jak to zrobić. w końcu zdecydowałam że powiem mu to na festynie, czyli za dwa tygodnie. Do tego czasu się zastanowię jak to zrobić.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - z zamyślenia wyrwał mnie głos Damiana.
- Nad niczym szczególnym. - powiedziałam. - Chodź napijemy się czegoś.
Jak powiedziałam tak poszliśmy zrobić usiedliśmy przy barku i wzięliśmy po butelce piwa. Po chwili dołączyli do nas Malwina i Mateusz. Wygłupialiśmy się długo otwierając kolejne butelki piwa, do momentu aż podeszła do nas Karolina.
- Damian mogę cię po prosić na chwilę? - spytała pacząc na mojego chłopaka który bez słowa wstał i poszedła za nią w nieznaną mi stronę. Nie przejmowałam się tym do puki Łukasz nie przyszedł pytając czy nie widzieliśmy Karoliny. Wtedy zaczęłam ich szukać razem z Łukaszem. Wchodziłam po kolei do każdego pokoju. Otworzyłam ostatnie drzwi w korytarzu i to co tam zobaczyłam złamało mi serce. Damian stał na środku pokoju i całował się z Karoliną. Z moich oczu popłynęły łzy. Wyszeptałam cicho imię mojego chłopaka. Usłyszeli i odsunęli się od siebie
- Nienawidzę cię. - tyle powiedziałam zanim wybiegłam z pokoju i mijają brata pobiegłam do domu. Cicho tworzyłam drzwi żeby nie obudzić taty i z butami w rękach poszłam do pokoju gdzie przebrałam się w piżamę i wpatrywałam się w sufit. Trwało to tak długo puki nie zasnęłam.

---------

No i kolejny rozdział.
Ostatnio mam wrażenie że znudził wam się mój blog. Mało osób komentuje, jest coraz mniej wyświetleń. Myślałam nad zawieszeniem, ale na początku obiecałam sobie że nie przerwę tego opowiadania. Więc po prostu go trochę skrócę i skończę.
Kolejne rozdziały pojawią się w przyszłym tygodniu.

piątek, 23 maja 2014

Rozdział 20

W następny dzień poszłam do szkoły z uśmiechem. Od samego rana miałam taki dobry humor i wiedziałam że nic nie jest w stanie mi go zepsuć. Weszłam do szkoły w towarzystwie przyjaciółki i brata, wszyscy na nas spojrzeli. Mnie to nigdy nie przeszkadzało, przyzwyczaiłam się, ale Malwina miała z tym problem. Ona nigdy nie lubiła być w centrum uwagi. Podeszliśmy do mojej szafki, a gdy wyjęłam wszystkie rzeczy spojrzałam na Malwinę i Mateusza. Oni nie zwracali najmniejszej uwagi na mnie. Patrzyli na coś za mną, odwróciłam się i to co zobaczyłam zdziwiło mnie. Zobaczyłam Karolinę, stała i śmiała się z żartów Łukasza. Z czasem zrozumiałam, że nie wszystkie jego uśmiechy były szczere. Wytężyłam wzrok i zobaczyłam jeden malutki dołeczek w lewym policzku chłopaka, to oznacza że to szczery uśmiech. Boże lukasz się zakochał! Ten niegrzeczny chłopak się zakochał w tej małe szalonej dziewczynie. Niezły szok. w Łukasza. On ją podrywał, skąd to wiedziałam? Uśmiechał się tak do mnie na samym początku naszej znajomości. Moją uwagę od tego przedstawienia odwróciły ręce zaciskające się w obręcz na mojej tali. Później ich właściciel przyległ do moich pleców. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Poczułam silną woń jego perfum które mi się tak bardzo podobały.
- Hej - mówiąc to musnął ustami moje ucho.
- Cześć. - powiedziałam i obróciłam się przodem do Damiana. Zobaczyłam w jego oczach wesołe iskierki. - Co się dzieje?
- Nic po prostu fajnie to wygląda. - powiedział i kiwnął głową w stronę w którą wcześniej patrzyłam.
- W końcu widzę uśmiech na jego twarzy. - powiedziałam.
- Idziesz na imprezę do Karoliny - Damian zmienił temat. Jaka impreza? Skrzywiałam się, myśląc o tym ze dziewczyna nie zaprosiła mnie specjalnie.
- Nie dostałam zaproszenia.
- Właśnie to chciałam zrobić. - powiedziała Karolina która do nas podeszła.
- W takim razie idę - powiedziałam do Damiana. Na tym skończyła się nasza rozmowa. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Historia. Nauczyciel znów kazał nam się przebrać i tym razem założył nam te ohydne skrzydła. Jak spojrzałam na przyjaciółkę a ona na mnie wybuchnęłyśmy nie pohamowanym śmiechem. Po chwili cała nasza klasa śmiała się z nami ale nie z tego co my. Teraz śmieszył nas wygląd koleżanki robiącej za Anioła. Była cała czerwona a w okuł niej latały dwukolorowe pióra.
- Przepraszam mam alergie - powiedziała.
- W takim razie nie możesz występować. - powiedział nauczyciel i zwrócił się do klasy. - Która dziewczyna chce zastąpić koleżankę?
- Karolina. - zawołał Damian. Dziewczyna zgromiła go wzrokiem, ale posłusznie posła się przebrać. Po chwili wróciła i dowiedziałyśmy się co będziemy musiały robić i jak się zachowywać. Gdy skończyliśmy mogłyśmy się przebrać. Z racji tego że do końca lekcji zostało jeszcze 10 minut mieliśmy lekcje wolną. Usiedliśmy i zaczęliśmy gadać o jakichś głupotach i co chwile wybuchaliśmy śmiechem.

----

Znowu mało komentujecie. :( Na kolejny rozdział będziecie musieli trochę poczekać.

poniedziałek, 12 maja 2014

Rozdział 19

Minęła trzecia lekcja i wciąż nie ma Damiana. Nie ma go i nikt go nie widział, na tej przerwie nawet go nie szukałam. Po prostu zrezygnowana poszłam pod sale w której miała odbyć się następna lekcja, godzina wychowawcza. Nauczycielka wpuściła nas przed dzwonkiem więc weszłam do klasy razem z innymi. Usiadłam przed moim bratem i przyjaciółką od razu się do nich odwróciłam żeby pogadać.
- Wczoraj tata był u mnie i pytał czy nie wiem przypadkiem gdzie jest jego książka. - powiedział Mati patrząc na mnie.
- Wiem u mnie też był. - powiedziałam. - No i się przyznałam że ją mam.
- Ale się nie wściekał? Nie słyszałam żadnych krzyków. - spytała Malwina.
- Nie, powiedział że i tak chciał żebym się czegoś dowiedziała. - wzruszyłam ramionami. Nie do końca wiem czy mnie słuchali bo nie patrzyli się na mnie tylko na coś za moimi plecami. Odwróciłam się żeby sprawdzić co przykuło ich uwagę. To co tam zobaczyłam zdziwiło mnie. Stała tam dziewczyna mniej więcej mojego wzrostu. O kolorowych włosach przy samej głowie miała różowe a końcówki już niebieskie. Na sobie miała Białą koszule bez rękawów włożoną do jasnych rurek i zwykłe trampki. Ale to nie jej widok mnie tak zdziwił tylko widok Damiana stojącego obok dziewczyny. Trzymał rękę na jej plecach i mówił coś do nauczycielki z uśmiechem. Poczułam zazdrość widząc to, więc z powrotem skupiłam się na Matim i Malwinie. Oni wciąż wpatrywali się w mojego chłopaka i tą dziewczynę. Po chwili zadzwonił dzwonek i musiałam usiąść normalnie. Zobaczyłam w tedy jak Damian idzie w moją stronę ale nie usiadł ze mną tylko w pustej ławce przede mną.
- Zanim zaczniemy lekcje - zaczęła wychowawczyni - chciałabym wam przedstawić nową uczennice Karolinę. Mam nadzieje że miło ją przyjmiecie. - teraz zwróciła się do dziewczyny. - Skoro już znasz Damiana to usiądź z nim.
Karolina posłuchała nauczycielki i usiadła z moim chłopakiem. W ławce przede mną od razu zaczęła się rozmowa, a nauczycielka zaczęła mówić jak się cieszy z tego że bierzemy udział w festynie. Starałam się skupić na czymkolwiek byle by nie na Karolinie i Damianie którzy co chwile śmiali się z czegoś cicho. Próbowałam znaleźć wsparcie w bracie albo w przyjaciółce ale oni też byli zajęci sobą. Wyjrzałam przez okno i tam na boisku zobaczyłam Łukasza schowanego w cieniu. Czyli tam siedzi kiedy my jesteśmy na lekcjach. Chłopak uśmiechał się do mnie, odwzajemniłam ten gest.
- Roksana co takiego ciekawego widzisz za tym oknem? - usłyszałam głos wychowawczyni. Pewnie cała klasa jej nie słucha a musiała się przyczepić akurat do mnie. Spojrzałam w jej twarz i powiedziałam z uśmiechem.
- Podziwiam dobrze wykonaną robotę ogrodników. Jeszcze tak równo skoszonej trawy nie widziałam.
- Czy ty się ze mnie nabijasz? Marsz do Dyrektora. - powiedziała zła nauczycielka. A ja wyszłam z klasy ale skręciłam w przeciwną stronę niż sekretariat. Nie miałam zamiaru iść do dyrektora. Poszłam do łazienki i tam poczekałam do dzwonka. Dopiero w tedy wyszłam i poszłam pod klasę. Tam podszedł do mnie Damian z nową. Postanowiłam być miła pomimo tego że już jej nie lumie.
- Hej jestem Roksana. - powiedziałam z wielkim uśmiechem wyciągając rękę w jej stronę.
- Karolina. - powiedziała i uścisnęła moją dłoń. Damian przywitał się ze mną tak jak zawsze. Nie długo pogadaliśmy bo zadzwonił dzwonek i weszliśmy do klasy. Gdzie dowiedziałam się że Karolina zajmie moje miejsce, teraz to ona będzie ulubienicą pani. I tak cały dzień głównym tematem była Karolina Nawet w domu Łukasz o niej wspominał.

________

Karolina

***

Kolejny rozdział. Jak zawsze proszę o komentarze. Jak by ktoś nie zauważył to dodałam nową zakładkę gdzie znajdziecie mojego nowego bloga, zapraszam. :D

tyle-nie-spelnionych-marzen.blogspot.com

piątek, 2 maja 2014

Rozdział 18

Następnego dnia obudziłam się strasznie późno. Szybko wybrałam ciuchy i pobiegłam do łazienki, byłam gotowa w 5 minut. Gdy wychodziłam z pokoju wpadłam na Matiego.
- Właśnie po siebie szedłem. - powiedział od razu.
- No już idę. - powiedziałam i zeszłam razem z min na dół a później do samochodu, gdzie Malwina podała mi jabłko. Droga minęła w ciszy, nikt się nie odzywał, co mnie trochę wkurzało wiec się odezwałam.
- Skoro dziś nie musimy wracać od razu po szkole do domu to ja...
- Jedziesz z nami - przerwał mi Łukasz.
- Nie ja idę na randkę z Damianem. - powiedziałam twardo i wysiadłam z samochodu bo już dojechaliśmy pod szkołę. Poczekałam jak reszta zrobi to samo i razem z bratem i przyjaciółką poszliśmy do szkoły. Na pierwszej lekcji mieliśmy historie, pewnie znowu będziemy rozmawiać o Aniołach. Już bym wolała bym słuchać o założycielu z nie o Aniołach. Dzwonek zadzwonił więc weszliśmy do klasy i zajęliśmy miejsca. Na biurku nauczyciela leżały dwa ogromne pudła jedno było dobrze zamknięte a z drugiego wystawały pióra. Ciekawe co nasz nauczyciel znowu wymyślił. właśnie miałam się tego dowiedzieć bo nauczyciel otwierał buzie, ale nic ni powiedział bo drzwi do klasy otworzyły się i do środka wszedł Damian. Powiedział podstawową regułkę i usiadł ze mną w ławce. Pocałował mnie w policzek i odwrócił się w stronę pana który się na nas patrzył.
- Jeżeli już mogę zacząć to chce żebyście się zastanowili nad tym czy chcecie wziąć dział w festynie. - powiedział nauczyciel i zamilkł na chwilę. - Będę potrzebował czterech dziewczyn. Dwie przebiorą się za Demony a dwie za Anioły. Więc są jakieś ochotniczki na Demony?
- Ja i Roksana. - usłyszałam za sobą.
- Co ty wyprawiasz? - spytałam Malwiny która siedziała za mną.
- Będzie fajnie nie marudź. - powiedziała z uśmiechem. Spojrzałam na nauczyciela który teraz wybierał Anioły. Gdy już wybrał, kazał nam podejść do pudeł. Teraz już wiem co było w drugim pudle. Sukienki tylko nie takie zwykłe one były jak wyciągnięte z średniowiecza. Nauczyciel kazał nam wybrać sobie jakąś. Sięgnęłam po jedną i już mi się spodobała. Była prosta bez żadnych zbędnych koronek, miała długie rękawy i piękny granatowy kolor. Malwina wzięła podobną do mojej ale zieloną. Gdy już wybrałyśmy miałyśmy iść się w nie przebrać. Stojąc w klasie w takiej sukience dziwnie się czułam zwłaszcza że wszyscy patrzyli na mnie. Zapomniałam o tym jak zobaczyłam co pan wyciąga z drugiego pudła. Do były skrzydła, dwa czarne dwa białe. To mnie rozśmieszyło, spojrzałam na Malwinę a później na brata im tez się chciało śmiać. No nie dziwie się przecież my nie mamy skrzydeł ani my ani Anioły.  Ucieszyłam się gdy zadzwonił dzwonek, bo nie musiałam ich na siebie zakładać. Nauczyciel kazał nam się iść przebrać i zostawić sukienki na zapleczu. Wychodziłam z zaplecza i zobaczyłam że czekają na nas Damian i Mati. Rozmawiali o nas a konkretnie to się z nas nabijali. Gdy nas zobaczyli przestali się śmiać a w ramach przeprosin przytulili.
- Gdzie mnie dziś zabierasz? - zapytałam Damiana jak wyszliśmy z klasy.
- Myślałem o kinie a później jakiś spacer albo pójdziemy na kawę. - powiedział.
- Super - pocałowałam go i poszłam na lekcje.
Po lekcjach gdy stałam na parkingu i czekałam na mojego chłopaka podszedł do mnie Łukasz i powiedział że mogę iść na randkę. I co on myślał że będę czekać na jego pozwolenie? Powiedział że jak coś by się działo to mam do niego dzwonić. Damian jak powiedział tak zrobił. Zabrał mnie do kina na komedie romantyczną, a później na kawę. Chodziliśmy po parku gdy zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz Łukasz. Odebrałam i nie uwierzycie dzwoni powiedzieć że muszę wracać i że zaraz będzie pod parkiem. Spojrzałam na Damiana który przysłuchiwał się mojej rozmowie.
- Moja niańka dzwoniła i muszę już iść. - powiedziałam smutno.
- Jak musisz. Odprowadzić cię? - spytał a ja pokiwałam przecząco. Chłopak podszedł do mnie i pocałował mnie na pożegnanie. Gdy Damian zniknął mi z pola widzenia ruszyłam w miejsce gdzie byłam umówiona z Łukaszem. Wsiadłam do samochodu gzie byli też Malwina i Mati. Po drodze do domu opowiedziałam przyjaciółce jak było na randce. W domu byliśmy o 21 więc poszłam się umyć i położyłam się w łóżku z laptopem na kolanach. Weszłam na kilka stronek i wyłączyłam komputer. Położyłam się spać.

***

Kolejny rozdział.
Przy 16 rozdziale było aż pięć komentarzy a w ostatnim tylko dwa. To trochę smutne bo większość z was pisało że będzie czytać bo im się podoba a komentują tylko dwie osoby (i dziękuje wam za to bardzo). Postanowiłam że nie napiszę kolejnego rozdziału jak pod tym nie będzie co najmniej 4 komentarzy.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział 17

Gdy tylko film się skończył poszłam do siebie do pokoju żeby wziąć o którym wcześniej zapomniałam. Spojrzałam na wyświetlacz, ale nie było żadnych wiadomości. Nie wiedząc co robić położyłam się na łóżku i wzięłam książkę leżącą na szafce nocnej zaczęłam czytać. Nie wiem kiedy zasnęłam.

Sen ten sam co zawsze. Tym razem ruszyłam od razu na poszukiwanie polany. Chciałam się dowiedzieć kim jest ten Anioł, wiedziałam że nie jest mi wstanie niczego zrobić. To przecież tylko sen. Znalazłam polane, wyglądała tak jak zawsze dużo zieleni i rzeczka przepływająca przez środek. Rozejrzałam się nigdzie nie było Anioła. No cóż zrobiłam kilka kroków do przodu ale zahaczyłam o coś nogą i poleciałam do przodu. Gdy zobaczyłam przez co wylądowałam na ziemi zamarłam. Przede mną leżało ciało Łukasza. Przysunęłam się i gdy chciałam do tchnąć leżącego przede mną obudziłam się.

Usiadłam na łóżku i się uspokajałam. Wzięłam telefon do ręki i sprawdziłam godzinę, za chwile powinien wrócić tata. Zostawiłam telefon i zeszłam na dół. od razu poszłam do kuchni, tam zawsze się zbieraliśmy. Usiadłam na krześle i czekałam na resztę. Po chwili dołączył do mnie Łukasz.
- Co jutro powiesz swojemu chłopakowi? - powiedział a ja spojrzałam na niego dając mu do zrozumienia że nie wiem o co chodzi. - No przecież jutro będzie cię chciał gdzieś wyciągnąć.
- Podsłuchiwałeś?
- Nie, stałem nie daleko i usłyszałem. - uśmiechnął się. - No więc co mu powiesz?
- Nic mam zamiar się z nim spotkać. - wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem czy mu się spodoba moje towarzystwo.
- Ty zostaniesz w domu z Matim i Malwiną a ja pójdę na randkę.
- Roksana nie pozwolę ci pójść bez żadnej opieki. - już otwierałam buzie żeby coś powiedzieć ale nie dopuścił mnie do słowa. - Nawet mi nie mów że on cię obroni. To jest człowiek, łatwo go zabić. Muszę iść z wami.
- Dobra to pójdziesz ale mam cię nie widzieć. I tata ma się o tym nie dowiedzieć. - powiedziałam a on tylko skinął głową na znak zgody. Przez resztę czasu żadne z nas nie odezwało się ani słowem. Z czasem zbierało się coraz więcej osób. Gdy już wszyscy byli tata się odezwał.
- Skoro już wszyscy są zacznijmy. - wszyscy na mnie spojrzeli a ja tylko zamknęłam oczy i skupiłam się na mamie. Poczułam lekkie szarpnięcie i znalazłam się w ciele mamy. Siedziała na łóżku w zwykłej sypialni, jedyne czego brakowało w tym pokoju to okna. Mama siedziała i wpatrywała się w drzwi na przeciwko. Po chwili się otworzyły i do pokoju wszedł wysoki mężczyzna. Miał jasne włosy i zimno niebieskie oczy. Nie był szczególnie umięśniony ale bez problemu pociągnął mamę w górę zmuszając ja do wstania. Związał jej ręce i wywlókł z pomieszczenia. Prowadził ją korytarzem w stronę schodów. Zeszli na dół i podeszli do drzwi na końcu korytarza. Mężczyzna zapukał. Po drodze usłyszałam jakieś głosy a gdy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam kuchnie a w niej 5 osób trzy dziewczyny i dwóch chłopaków wszyscy byli Aniołami.
- Wejść - usłyszeliśmy zza drzwi. Znajdowaliśmy się w tym samym miejscu co za pierwszym razem. Blondyn posadził mamę na krześle i wyszedł z gabinetu.
- Zdecydowałaś się? Powiesz gdzie ona jest? - powiedział właściciel świecących oczu.
- Nic wam nie powiem. - głos mamy był cichy ale mocny. W tym momencie ktoś wszedł do pokoju.
- Chyba wiemy gdzie ona jest.
Tyle usłyszałam zanim zostałam wciągnięta z powrotem do swojego ciała. Otworzyłam oczy i zobaczyłam taki sam obraz jak przed ich zamknięciem. Wszyscy byli ciekawi co zobaczyłam wiec powiedziałam im wszystko. Najbardziej przejęło ich to co usłyszałam na końcu. Tata powiedział że jutro po szkole mamy gdzieś jechać byle nie wracać za wcześnie do domu na wypadek gdyby Anioły przyszły do domu. Mnie to pasowało będę mogła się spotkać z Damianem.

***

Pozostawcie po sobie ślad. :)

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 16

Już do końca tygodnia nie chodziłam do szkoły tylko siedziałam w domu. Tata upierał się żebym została, choć mówiłam że już się dobrze czuje. Cały czas mówił że dopiero pójdę w poniedziałek. Nie mogłam się doczekać, miałam już dość siedzenia w domu pod opiekom taty albo innego Demona, a najczęściej Łukasza. Ani na chwile nie zostałam sama w domu zawsze ktoś ze mną siedział. Minęło już kila lekcji a ja nie widziałam ani razu Łukasza, czy może być coś piękniejszego? Nie, zdecydowanie nie.
- Hej, piękna zaczekaj! - usłyszałam wołanie za sobą. Odwróciłam się żeby się dowiedzieć kto mnie woła, choć to nie było konieczne. Od razu wiedziałam że to Damian. szedł w moją stronę z wielkim uśmiechem przeznaczonym tylko dla mnie. Gdy już stał przy mnie nachylił się żeby mnie pocałować na powitanie, ale tym razem nie w policzek tylko w usta. Jednak może być coś piękniejszego. Odsunął się, a ja nad jego ramieniem zobaczyłam Malwinę i Matiego na ich twarzach malowało się zdziwienie. W sumie oni nic nie wiedzieli, nie mówiłam im. Za każdym razem gdy Damian dzwonił albo pisał - co zdarzał dość często - zamykałam się w pokoju.
- Wszędzie cię szukałem. - powiedział patrząc mi w oczy. - Nie wybrałabyś się ze mną do kina albo na jakiś spacer wieczorem?
- Chętnie ale nie mogę. Dziś muszę być na kolacji, mamy dziś gości Tata załatwia sprawy. Przepraszam. - powiedziałam i pocałowałam go w policzek na przeprosiny. Nie chciałam go okłamywać, ale nie mogłam mu też powiedzieć prawdy. Tata chciał żebym znów skontaktowała się z mamą. MA nadzieje że tym razem dowiem się czegoś więcej i będą mogli ją znaleźć. Też chce żeby ją znaleźli tęsknie za nią.
- No dobra dziś Ci odpuszczę ale jutro się nie wywiniesz. - odparł z chytrym uśmieszkiem. Znów się zaśmiałam. Tylko przy nim jestem taka szczęśliwa. Przy Łukaszu nigdy nie czułam się aż tak wyjątkowa ja teraz. Widzę że Damianowi zależy na mnie, Czuje się przy nim wyjątkowa. Chłopak chciał mnie pocałować ale zadzwonił dzwonek i ruszyliśmy do klasy przytuleni do siebie. Weszliśmy do klasy i ruszyliśmy w stronę mojej ławki. Siedziała już tam Malwina i dziwnie się nam przyglądała. Damian pocałował w skroń i poszedł usiąść gdzieś indziej ja natomiast odsunęłam krzesło obok przyjaciółki i usiadłam na nim. Po chwili do sali wszedł nauczyciel z tym swoim wrednym uśmieszkiem. Już wszyscy wiedzieli że coś szykuje.
- Dziś przepytam parę osób. - ogłosił historyk, a cała klasa jęknęła - Cisza! Zaczniemy od... - rozglądał się po klasie w końcu zatrzymał wzrok na naszej ławce, jeszcze w tym semestrze nie byłam pytana. Szlak!
- Karol zapraszam - uff jednak nie chodziło o mnie tylko o chłopaka skulonego przede mną. Nauczyciel przepytał kilka osób i przeszedł do prowadzenia lekcji.
- Nasi przodkowie wierzyli w wiele nadprzyrodzonych stworzeń. Dowodem tego są legendy. Ludzie wierzyli w duchy swoich zmarłych bliskich, w smoki, we wróżki, w skoki i tak jak nasi przodkowie w Anioły. Jest kilka legend o Aniołach mieszkających w naszym miasteczku. Mówiono że to są nasi stróżowie, do momentu w którym Anioły zabiły prawie wszystkich ludzi z miasteczka w którym same mieszkały. Ludzie którzy przeżyli mówili że te Anioły odwróciły się od Boga i przypieczętowali to rozlewem krwi swoich przyjaciół. Byli też tacy którzy mówili że to od początku były Demony które omamiły...
- Po co Pan nam to mówi? Takiego tematu nie ma w podręczniku. - wykład przerwał głos z tyłu klasy. Wszyscy odwrócili się w stronę osoby która zadała pytanie. Ale mojego brata to nie poruszyło, wciąż siedział i patrzył na nauczyciela.
- Mówię o tym bo za kilka tygodni wypada 500 rocznica założenia naszego miasta. Z tej okazji odbędzie się festiwal i nasza szkoła jest jednym z organizatorów. chciałem żebyście wiedzieli o historii swojego miasta.
- Czemu Pan wybrał akurat taką historie. - spytałam.
- Stwierdziłem że taki temat was bardziej zainteresuje niż życie założyciela. - nauczyciel spojrzał na zegarek - Została nam chwilka więc proszę zastanówcie się co możemy pokazać na festynie związanego dzisiejszą historią.
Zadzwonił dzwonek więc wyszliśmy z kasy. Od razu podeszłam do okna przy którym stała Malwina i próbowała uspokoić mojego brata.
- To nie moja wina że nawet w szkole muszą brać za tych najgorszych? Mnie to po prostu wkurza.
- Braciszku uspokój się już bo robisz się czerwony jak się złościsz - śmiałam się.
- Racja są ciekawsze tematy niż historyk i jego wykład - powiedziała Malwina i oboje na mnie spojrzeli z ciekawością - No mów.
- Ale co? - spytałam.
- Jak długo jesteś z Damianem? Jak to się stało?
- Od tygodnia. Na jednej z lekcji się pogodziliśmy i pocałowaliśmy i już. - powiedziałam z uśmiechem.
- Ja po proszę dokładnie ze szczegółami - powiedziała moja przyjaciółka. Zaśmiałam się na te słowa ale i tak jej wszystko powiedziałam. Po lekcjach pojechaliśmy do domu gdzie musieliśmy poczekać na tatę. Żeby się przez ten czas nie nudzić włączyliśmy jakiś film i zaczęliśmy oglądać.

***

Napisałam! W końcu mi się udało. Mam nadzieje że się wam spodoba, bo ja nie jestem co do niego przekonana.
Zmieniłam trochę wygląd mojego. Myślę że teraz wygląda dużo lepiej.
Jak zawsze proszę o komentarze.

niedziela, 30 marca 2014

Rozdział 15

Kto by pomyślał, że znajdę tu coś tak interesującego. W sumie nie ma tu tego czego szukałam, ale to też jest ciekawe. A konkretnie rysunek już lekko wypłowiały, ale było dobrze widać rzeczkę przepływającą przez środek polany. Rysunek wyciągnięty z moich snów. Wszystko tak samo. Z tego co zrozumiałam to na tej polanie zostali zabici kochankowie z legendy. Ona po jednej stronie on po drugiej stronie. Rozdziela je tylko rzeka. Na dole strony było napisane gdzie jest ta polana, dziwnym trafem to było w naszym mieście. W lesie za naszym domem, tyle razy bawiłam się tam z Matim i anie razu tam nie trafiłam. Postanowiłam to dziś w nocy poszukać. Poczekałam jak wszyscy się położą i poszłam się przebrać. Wybrałam czarne spodnie i tego samego koloru bluzkę i bluzę. Nie chcąc ryzykować wyszłam przez okno a nie przez tylne drzwi. Wyskoczyłam i pobiegłam w stronę lasu zwolniłam gdy już się tam znalazłam. Nie miałam pojęcia jak się  tam dostać, w którą stronę iść. Wzruszyłam ramionami i poszłam prosto przed siebie. Gdy usłyszałam sum wody, poszłam w tamtą stronę. Znalazłam polane. Rozejrzałam się dookoła po obu stronach były miejsca w których nie rosła trawa. Pomyślałam że to miejsca w których zostali zabici. Stanęłam przy tym miejscu po mojej stronie rzeczki. Ziemia w tym miejscu nie miała naturalnego koloru, była czerwona. "Nasiąknięta krwią" - przeszło mi przez myśl. Byłam tak pogrążona w myślach że nie zauważyłam że w pobliżu jest jeszcze ktoś puki  ta osoba nie położyła ręki na moim ramieniu. Wystraszona uderzyłam tą osobę i się odsunęłam na bezpieczną odległość. Spojrzałam na twarz mojego rywala którym okazał się Łukasz.
- Co ty tu robisz? - spytałam, podchodząc do niego.
- Pilnuje cię. - powiedział. - Po co tu przyszłaś?
- Chciałam po porostu zobaczyć to miejsce.
- To ty wiesz co to za miejsce? - spytał wyraźnie zdziwiony.
- Wiem tylko co się tu stało nic więcej. A ty, wiesz coś więcej? - spytałam a on kiwnął twierdząco głową. - Opowiesz mi? - poprosiłam. Długo milczał. Odezwał się gdy już myślałam że jednak się niczego nie wiem.
- Tu zaczęła się walka między nami a Aniołami. Tam - wskazał miejsce po drugiej stronie polany. - została zabita pierwsza Anielica, a tu - wskazał miejsce na którym stałam, odsunęłam się na bok. - zginął jej kochanek Demon. Zginęli w miejscu gdzie się poznali i zawsze spotykali. Kiedyś dawno temu, gdy jeszcze żyliśmy z Aniołami we względnym pokoju to miasto a raczej wioska była podzielona na pół. po jednej stronie żyliśmy my a po drugiej oni. Ta rzeka udzielała nasze światy, dzieliła a jednocześnie łączyła. Z niej braliśmy potrzebną wodę i przy niej siadaliśmy wieczorami i rozpalaliśmy ogniska niedaleko.
Przez cały czas patrzyłam w niebo na księżyc ale gdy skończył spojrzałam na niego. Poczułam jak moje serce przyspiesza ze strachu Łukasz leżał na ziemi z podciętym gardłem. Zobaczyłam błysk kilka metrów dalej spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam tylko te zielone oczy, które przeciągły ostrym ostrzem o mojej szyi. Poczułam jak krew spływa po mojej skórze i wsiąka w ubrania. Zaczęło robić mi się słabo. Krzyknęłam w ciemność, w  której nagle coś kliknęło i zrobiło się jasno. Usiadłam na łóżku i zaczęłam rozglądać się po pokoju. Zobaczyłam Łukasza stojącego obok mojego łóżka. Był w samych  bokserka i mi się przyglądał, po chwili usiadł obok i mnie przytulił.
- Nie płacz to był tylko zły sen. - powiedział głaszcząc mnie po włosach. Gwałtownie się od niego odsunęłam.
- Sen? Ale my byliśmy... Rozmawialiśmy, a później ty. On cię zabił, mnie też. - powiedziałam i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Łukasz spojrzał mi w oczy i znów przytulił.
- To tylko sen nic mi nie jest tobie też. Już dobrze.
Tej noc już nie zasnęłam bałam się zamknąć oczy, bałam się że będę to przeżywać jeszcze raz. Myślałam tylko czy początek mojego snu to prawda. Raczej to że jest polana w naszym lesie to na pewno prawda. Okazało się że zasnęłam czytając książkę. Spojrzałam na Łukasza. Zasnął na moim łóżku. Nie chciał mnie zostawić samej, miał ze mną rozmawiać, ale szybko zasnął. Nie dziwie się to był męczący dzień.

***

Kolejny Rozdział. Mam nadzieje że się spodoba.
KOMENTUJCIE!!

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 14

Wyszłam z klasy i podeszłam do przyjaciółki stojącej przy jednym z okien. Właśnie wtedy poczułam zawroty w głowie, złapałam się parapetu żeby nie stracić równowagi. Po chwili poczułam że się unoszę, otworzyłam oczy które wcześniej mocno zamykałam żeby odciąć się od wirującego świata. Zobaczyłam Łukasza, był skupiony na tym żeby mnie nie zrzucić podczas biegu do... No właśnie dokąd? Nie dowiedziałam się tego bo pochłonęła mnie ciemność. Ciemność przez którą przebijał się tylko jeden głos, tak znajomy, że cały wcześniej ogarniający mnie strach odszedł w niepamięć. Ten głos pocieszał mnie gdy tylko miałam gorszy dzień, który prawił kazania gdy coś przeskrobałam i chwalił jak byłam grzeczna. Głos mojej mamy. Cichy ale pomimo tego wszystko zrozumiałam. Strzeż ją, oni jej szukają. Nie pozwól żeby im się udało. 
- Roksana kochanie słyszysz mnie? - otworzyłam oczy i zobaczyłam ojca nachylającego się nade mną. Byłam w swoim pokoju. - Jak się czujesz?
- Mama się ze mną skontaktowała. - powiedziałam od razu.
- Co mówiła? - na jego twarzy zobaczyłam determinacje. Powtórzyłam mu usłyszane słowa. Wcześniejszy wyraz jego twarzy się zmienił, stał się groźniejszy, odwrócił się w stronę drzwi pokoju i zawołał:
- Łukasz! - gdy ten wszedł do pokoju tata kontynuował. - Jedź po resztę.
- Ale oni jeszcze nie skończyli lekcji. - powiedział chłopak.
- Jedź. - Łukasz wyszedł a tata odwrócił się w moją stronę. Pocałował mnie w czoło i wstał zanim wyszedł powiedział. - Odpocznij. Takie kontakty są męczące.
Położyłam się z powrotem, dość szybko zasnęłam. Tym razem nie śniło mi się to co zawsze czyli ucieczka przed Aniołem. Miałam lekki sen więc jak tylko drzwi się otworzyły obudziłam się, ale nie otworzyłam oczu. do pokoju weszły dwie osoby. Gdy stwierdziły że śpię wyszli. Zanim drzwi się zamknęły usłyszałam jeszcze "Powiedziała że musimy ją chronić i mam nadzieje że się tym zajmiesz." to był głos mojego ojca.
O co im wszystkim chodzi z tą "ją". Dlaczego Anioły jej szukają? W sumie dobrze że nie chodzi o nas, tylko po co im mama skoro nie chodzi o Demony to po co im jedna z nas? Stwierdziłam że jedynym sposobem by się tego dowiedzieć jest zajrzeć do książki. I to nie byle jakiej tylko "Historia Demonów". Wstałam i wyciągnęłam ją z mojej skrytki czyli z pod łóżka i  zaczęłam szukać.

****

Kolejny rozdział mam nadzieje że wam się spodoba. Piszcie co sądzicie, jeżeli macie jakieś uwagi. Zostawiajcie po sobie ślad.

wtorek, 18 marca 2014

Rozdział 13

Równo z dzwonkiem do sali wszedł nauczyciel i ogłosił nam że mamy wolną lekcje. Mnie to pasuje jak chyba całej klasie. Wyciągnęłam słuchawki z plecaka i włączyłam muzykę. Usiadłam wygodnie i położyłam głowę na ławce. Miałam zamiar pomyśleć a jedynym tego sposobem jest udawanie że się śpi wtedy nikt co nie przeszkadza. Długo tak nie leżałam bo poczułam czyś wzrok na sobie podniosłam się i rozejrzałam po sali. Znów Damian się na mnie patrzył ale tym razem nie odwrócił wzroku. Widziałam smutek w jego oczach. Postanowiłam podejść do niego i przeprosić jeszcze raz. Wstałam ze swojego krzesła i podeszłam do jego ławki. Nie mając gdzie usiąść oparłam się o ławkę obok.
- Przyszłam cię jeszcze raz przeprosić. - powiedziałam widząc jego pytającą minę.
- Jak to jeszcze raz? - spytał uśmiechając się. Czyżby mu przeszło? Możliwe bo uśmiecha się jak głupek. - Nie słyszałem jeszcze żadnych przeprosin z twoich ust.
- To chyba jesteś głuchy bo przepraszałam ale specjalnie dla ciebie powtórzę. Przepraszam. - powiedziałam i sama się uśmiechnęłam.
- Co proszę bo nie dosłyszałem?
- O nie więcej razy tego nie powtórzę. - powiedziałam i zaczęłam się śmiać a Damian ze mną. Nawet nie zauważyłam kiedy wstał i stanął przede mną. Stał bardzo blisko i gdy tylko to sobie uświadomiłam przestałam się śmiać i skupiłam się na jego oczach. Ich zieleń mnie pochłaniała były takie piękne. Zaczął się do mnie zbliżać on zaraz mnie pocałuje. Dopiero teraz sobie uświadomiłam jak bardzo tego chce. Był coraz bliżej, czułam jego oddech na swojej twarzy. Jego usta tylko musnęły moje, niestety nie doczekałam się na więcej bo zadzwonił dzwonek i Damian się ode mnie odsunął. Smutna wróciłam do ławki żeby zabrać rzeczy.
- Cholerny dzwonek zawsze dzwoni wtedy gdy nie trzeba. - mruknęłam przy drzwiach. Chciałam wyjść z sali ale zostałam pociągnięta do tyłu i wylądowałam w ramionach Damiana. Chyba słyszał to co mówi. Uśmiechnęłam się i on wtedy mnie pocałował. Tym razem bez ociągania jakby się bał że znów ktoś mu przerwie.poczułam przyjemne dreszcze na całym ciele. Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego całując się z chłopakiem. To było cudowne uczucie. Szkoda tylko że nie mogło trwać wiecznie, Damian odsunął się ode mnie.
- Za pierwszym razem lepiej ci to wyszło.- powiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Czyli jednak pamiętasz! - powiedział oskarżycielsko.
- Jasne że tak. Czegoś takiego nie da się zapomnieć. - powiedziałam i wyszłam z klasy zostawiając go w szoku.

****

Kolejny rozdział mam nadzieje że się wam spodoba. Następny postaram się jak najszybciej dodać.
Proszę komentujcie.

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 12

- Damian zaczekaj! - zawołałam za nim gdy tylko zobaczyłam go na korytarzu. Odwrócił się żeby zobaczyć kto go woła, gdy uświadomił osobę że to ja odwrócił się i ruszył w wyznaczonym wcześniej kierunku. Podbiegłam do niego i złapałam za ramie odwracając w swoją stronę. W jego oczach zobaczyłam jakiś błysk który szybko został przyćmiony złością i zniecierpliwieniem.
- Chcesz czegoś ode mnie czy mogę iść? - spytał po chwili.
- Tak chcę. Chcę cię przeprosić za wczoraj... - nic więcej nie zdołałam powiedzieć bo mi przerwał.
- Wiesz co mogłem się domyślić że mnie wystawisz. - powiedział - ale ja głupi myślałem że dałaś mi szansę. Że mogę ci pokazać że nie jestem jak reszta której zależy tylko na tym żeby cię przelecieć. Wiesz co myślę? Myślę że nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć tego że ni wszyscy myślą tylko o jednym. Ja nie jestem taki, nie myślę tylko o twoim tyłku. Ja jestem dobry.- powiedział i odwrócił się żeby odejść.
- Ta dobry jak Anioł. - mruknęłam. Pomyślałam o tym że on też mnie wystawił wtedy na dyskotece.
- Dokładnie jak Anioł. - odwrócił się do mnie jak usłyszał moje słowa, a później odszedł.
Gdyby tylko wiedział jak bardzo się myli co do swoich przekonań na temat Aniołów. Każdy człowiek je kojarzy z Bogiem i dobrocią. Oni nie znają prawdy. Jak by tylko wiedzieli ile razy zabijali z zimną krwią tylko dlatego żeby tylko pomścić jedną głupią dziewczynę. Na pewno zmieniliby zdanie co do nich.
Z powrotem do rzeczywistości sprowadził mnie jakiś dzieciak który mnie potrącił. Spojrzałam kto na mnie wpadł okazało się że to pierwszoklasistka. Była drobna miała blond włosy które związała w dwa warkoczyki to ją jeszcze odmłodziło. Z taką fryzurą przypominała mi mnie z dzieciństwa. Teraz patrzyła przestraszona na mnie swoim szarymi oczami. Czyżby myślała że jej coś zrobię? Czy ja wyglądam aż tak strasznie? A może po prostu się bała że zacznę na nią wrzeszczeć w sumie wszyscy inni tak by zrobili na moim miejscu. Ludzie też są okrutni na swój sposób. Tylko że ja nim nie jestem i nie zamierzam się na nią wydzierać. Dziewczyna wydukała jakieś przeprosiny ale nadal stała a swoim miejscu. Mruknęłam coś w odpowiedzi i ruszyłam korytarzem przed siebie. Doszłam do klasy gdy tylko przekroczyłam jej próg poczułam na sobie czyjś wzrok. Stanęłam i rozglądnęłam się po klasie żeby zlokalizować kto się na mnie patrzy i znalazłam osobę która się na mnie wcześniej patrzyła. Damian teraz jego wzrok przykuło coś w jego zeszycie ale ja wiedziałam że to on się na mnie patrzył. Bo niby kto inny  w klasie nie było nikogo oprócz nas. Usiadłam w swojej ławce i czekałam na dzwonek oraz nierozpoczęcie lekcji.

niedziela, 16 marca 2014

sobota, 15 marca 2014

Rozdział 11

Usiadłam na kanapie. Jak ja się tu znalazłam? Przecież jak próbowałam się połączyć z mamą siedziałam w kuchni i było jasno. Teraz za oknem było już ciemno. Zaczęłam się zastanawiać nad tym co zobaczyłam.
- Obudziła się! - usłyszałam za sobą. Obróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Łukasza stojącego w drzwiach. Wszedł do salonu i usiadł obok mnie. - Co widziałaś?
- Łukasz może ja z nią porozmawiam. - powiedział tata który usiadł z drugiej strony chłopak go posłuchał i wyszedł. - Córciu co widziałaś?
- Nic przydatnego, nie dowiedziałam się gdzie ona jest. - powiedziałam.
- Wszystko może się przydać. - zachęcał mnie.
- Widziałam jak ją przesłuchiwali. Chciał się dowiedzieć gdzie jest jakaś ona nie użył żadnego imienia ale mimo to mama wiedziała o kogo mu chodzi. Zaczął jej grozić że ją zabije jak ona mu nie powie. Więcej nie widziałam. - powiedziałam i przytuliłam się do ojca. Był zaskoczony bo już dawno tego nie robiłam ale mimo to mocno przytulił.
- Jak to się stało że jest tak późno skoro byłam u niej tylko chwile.
- Długo nie mogłaś się do niej dostać, kilka godzin byłaś w śpiączce dopiero niedawno udało ci się do niej dostać. - odpowiedział mi ojciec.
- To która jest godzina, ile ja spałam?
- Cztery godziny. - powiedziała Malwina która właśnie weszła do salonu. Wyprostowałam się na kanapie.
- Malwina gdzie mój telefon? - spytałam a ona mi go podała. Spojrzałam na wyświetlacz kilka nieodebranych wiadomości wszystkie od Damiana. Było też kilka SMS-ów ale ich nawet nie czytałam. Mogłam się domyślić co w nich było. No bo w sumie czego można się spodziewać po chłopaku którego dziewczyna wystawiła. Jutro z nim porozmawiam i postaram się wszystko wytłumaczyć. Teraz nie mam siły. Wstałam i powiedziałam że idę do siebie. Gdy już siedziałam w piżamie w swoim pokoju zastanawiałam się o kogo mogło chodzić porywaczowi. O jaką nią i czego od niej chcieli? Czemu mama ją chroniła a nie wydała żeby zyskać wolność? Te i tysiące innych pytań błądziły mi po głowie w poszukiwaniu odpowiedzi. W końcu zasnęłam zmęczona rozmyślaniami.

 Znów las. To samo miejsce, te samie ubrania. Tym razem ruszyłam w przeciwną stronę niż ostatnio przynajmniej taką miałam nadzieje. Nie chciałam zobaczyć tego Anioła nie wiedziałam co mógł mi zrobić. Przedzierałam się przez las szukając jakiejś drogi i gdy już miałam się poddać znalazłam ją. Poszłam krętą drużką z nadzieją że prowadzi do cywilizacji. Pomyliłam się dróżka prowadziła do tej samej polany co ostatnio. Anioł stał w tym samym miejscu co ostatnio. Tym razem nawet się nie ruszyłam a on zaczął się obracać tak jakby wyczuł że się na niego patrze. Zobaczyłam jego oczy. To były te same oczy które groziły mojej mamie. Wystraszona obróciłam się i zaczęłam biec. Jedno przewrócone drzewo udało mi się przeskoczyć le za drugim razem nie miałam takiego szczęścia i poleciałam w dół. Nie zobaczyłam nic była tylko ciemność.

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 10

W domu siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś nudny film. Gdy film się skończył przypomniałam sobie o Damianie, spojrzałam na godzinę. Miałam jeszcze godzinę do spotkania, szybko pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Do pokoju weszła Malwina i usiadła na łóżku nie odezwała się ani słowem po prostu paczyła co robię.
- Gdzieś się wybierasz? - spytała gdy usiadłam obok z wybranym strojem.
- Tak ale nie mów nikomu. - powiedziałam.
- A mogę wiedzieć gdzie konkretnie?
- Tak. Umówiłam się z Damianem. - spojrzałam na nią i zobaczyłam jak na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Za nim cokolwiek powiedziała wyrzuciłam ją z pokoju tłumaczą się tym że muszę się szykować bo inaczej się spóźnię. W sumie to nie buł takie wielkie kłamstwo. Przebrałam się i poszłam poprawić makijaż i fryzurę zajęło mi to pół godziny. Gdy skończyłam podeszłam do okna i je otworzyłam. Usiadłam na parapecie i przerzuciłam nogi na drugą stronę. Teraz wystarczyło tylko skoczyć. Właśnie zamierzałam to zrobić ale usłyszałam głos ojca który mnie zatrzymał, wołał mnie. Weszłam do pokoju i zamknęłam okno. Zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni, byli tam wszyscy. Zrozumiałam że tata zwołał zebranie więc bez słowa usiadłam na jedynym wolnym miejscu. Siedziałam pomiędzy moim bratem a Łukaszem na przeciwko miałam ojca który nie spuszczał ze mnie wzroku. Śledził każdy mój ruch, nie mogłam dłużej wytrzymać tego spojrzenie więc spytałam.
- Czemu nie szukacie mamy tylko siedzicie bezczynnie?
- Jesteśmy tu bo potrzebujemy pomocy. Twojej pomocy. - usłyszałam odpowiedź z ust ojca.
- Moją? Ale jak ja wam mogę pomóc?
- Musisz spróbować skontaktować się z matką. Ja już próbowałem ale mi się nie udało jesteś naszą ostatnią szansą.
- Ale ja nie wiem jak. Ja nie potrafię. - powiedziałam.
- To nic trudnego musisz się po prostu skupić i pomyśleć o mamie.
- Dobrze spróbuje.
Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o mamie a raczej zaczęłam wspominać stare czasy. Nagle poczułam jakby coś mną szarpnęło więc otworzyłam oczy. Znajdowałam się w innym pokoju a ciało nie reagowało na moje polecenia. Zrozumiałam że znalazłam się w ciele matki. Siedziała na krześle a ręce i nogi miała związane mocno liną. Pomieszczenie w którym się znajdowała było nie wielkie, w sumie był gabinet. Ściany były ciemne tak ja kolor mebli przed nią stało biurko a za nim w fotelu siedziała jakaś postać. Nie wiedziałam kto to bo jego twarz była schowana w cieniu jedyne co widziałam to jego oczy. Świeciły jak dwa małe światełka.
- Powiedz mi gdzie ona jest a może nic ci nie zrobimy. Chcemy tylko jej. - usłyszałam jednocześnie znajomy i nieznajomy głos. Jego właściciel był już zły.
- Nie pozwolę wam się do niej zbliżyć choćbym miała oddać swoje życie. - odpowiedziała moja mama, słyszałam w jej głosie zmęczenie.
- Nie prowokuj po takim dniu jestem do wszystkiego zdolny. - powiedział.
Więcej nie usłyszałam zostałam wepchnięta z powrotem do swojego ciała.

niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 9

Siedziałam w kuchni i jadłam śniadanie razem z Malwiną. Mój brat jeszcze nie zszedł, za to Łukasz tak. Był w samych bokserkach. Wkurzyłam się. Co on sobie wyobraża? mieszka u nas ledwo co jeden dzień i już myśli że jest u siebie.
- Nie sądzisz lepiej by było jak byś zszedł ma śniadanie ubrany? - spytała moja przyjaciółka.
- Ja na twoim miejscu bym się cieszył. Możesz zobaczyć moje mięśnie, nie wszystkim na to pozwalam. - powiedział i usiadł obok mnie. Do kuchni wszedł Mati.
- A ciebie co okradli? Czy nie stać cię na ciuchy? - spytał, po czym pocałował swoją dziewczynę.
- Rokasna chociaż ty bądź po mojej stronie i powiedz, że ci to nie przeszkadza. - powiedział obejmując mnie ramieniem. spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko, zrobił to samo.
- Wynocha do góry i nie wracaj puki się nie ubierzesz. - przestał się uśmiechać, ale zrobił to co mu kazałam. Po 20 minutach siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do szkoły. Jedno pytanie chodziło mi po głowie od dłuższego czasu więc je zadałam.
- Zawieziesz nas do szkoły i spokojnie wrócisz do domu, tak? - pytanie było skierowane do kierowcy.
- Nie - jego odpowiedź była krótka i jak niezadowalająca.
- No chyba nie masz zamiaru chodzić za nami po całej szkole. - zadałam kolejne pytanie.
- Oczywiście że nie. Nie mam zamiaru chodzić na lekcje będę was obserwował z bezpiecznego miejsca. A co do przerw to nie mogę niczego obiecać. - uśmiechnął się chytrze.
Więcej się nie odezwałam. Wjechaliśmy na parking i zaparkowaliśmy blisko budynku. Gdy wysiedliśmy wszyscy paczyli w naszą stronę. Nie przepraszam wszyscy wpatrywali się w Łukasza. Podeszło do nas kilku chłopaków i zaczęło z nim rozmawiać. Wykorzystałam moment i oddaliłam się. Weszłam do szkoły i udałam się pod sale w której zaraz miała się zacząć lekcja. Usiałam w mojej ulubionej ławce na samym tyle klasy. Spojrzałam na godzinę miałam jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Wyciągnęłam z torebki słuchawki i włączyłam muzyke. Byłam tka pochłonięta moją ulubioną piosenką że nie zauważyłam że ktoś usiadł obok mnie. Zorientowałam się dopiero gdy ta osoba wyciągnęła słuchawkę z mojego ucha.
- Czego chcesz. - spytałam Damiana.
- Spytać czy nie chciała byś się gdzieś wybrać? Jakiś spacer? - spytał.
- Randka?- uniosłam brwi.
- Ty to powiedziałaś - zaśmiał się. - To jak?
- Zgoda. - powiedziałam. Bo w sumie czemu nie? Przynajmniej nie będę musiała siedzieć w domu i się zanudzać. Jedynym problemem było to że mój ojciec nigdy się na to nie zgodzi, nie teraz gdy porwali mamę. Ale nie musi się o tym dowiedzieć. Już kilka razy wymykałam się z domu bez jego wiedzy.
Umówiłam się z Damianem gdzie i o której się spotykamy. Zaproponował że po mnie przyjedzie ale się nie zgodziłam. Powiedziałam że lepiej będzie umówić się już na miejscu, nie dopytywał. Gdy już wszystko ustaliliśmy myślałam że się przesiądzie nie zrobił tego. Siedział ze mną cały czas się na mnie patrząc i tak przez cały dzień. Od czasu do czasu się do mnie odezwał i prowadziliśmy cichą rozmowę. Na przerwach siedziałam z Mateuszem Malwiną i Łukaszem który się na mnie co chwile na mnie zerkał. Nie wiem dlaczego może chciał się upewnić że nie uciekłam w ciągu tych kilku sekund. Nie miałam takiego zamiaru przynajmniej na razie.

wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 8

Czytałam to już po raz setny i w ciąż w to nie mogę uwierzyć. Mateusz pokazał mi legendę przez którą najprawdopodobniej się to zaczęło. Z tego wynika że to my jesteśmy źli. Jak zawsze. Legenda opowiada o tym jak Demon zakochał się w Anielicy, z wzajemnością. Problemem były ich rodziny, żadna z nich nie tolerowała partnera swojego dziecka. W końcu się wkurzyły i zabiły dziewczynę. I tak się zaczęło. Aniołów zawsze było więcej, więc nie mieliśmy szans w walkach. Przez te wszystkie lata tyle Demonów zostało zabitych. Teraz na świecie została nas zaledwie garstka, musimy się ukrywać przed wrogiem. I to przez jedną zabitą dziewczynę. Zmęczona tymi rozmyślaniami położyłam się spać.

Byłam w lesie. Byłam ubrana w krótkich spodenkach i podkoszulku galaksy. Na nogach czarne conversy. Włosy związane w koński ogon. Kiedy ja się przebrałam? I jak w ogóle się tu znalazłam? Dopiero po chwili zorientowałam się że to tylko sen. Ruszyłam w drogę między drzewami z nadzieją że dojdę do jakiegoś domku albo może drogi. Chodziłam już chyba z godzinę a jedyne co widziałam to były drzewa. Byłam zmęczona chciało mi się pić. W końcu usłyszałam szum wody, szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Doszłam do polany przez którą przepływała mała rzeczka. Niewiele myśląc podbiegłam do niej, uklękłam na brzegu i napiłam się. Gdy już zaspokoiłam pragnienie zaczęłam się rozglądać po polanie. Była dość duża, rosły na niej przeróżne kwiaty. Mój wzrok zatrzymał się na postaci stojącej po drugiej stronie polany, była obrócona do mnie tyłem. Anioł. Wystraszyłam się zaczęłam się cofać do lasu. Zrobiłam tylko jeden krok do tyłu, a już zostałam zdemaskowana. Jedna mała gałązka złamana pod moim butem wydała na tyle głośny dźwięk by Anioł usłyszał zaczął się obracać w moją stronę. Już miałam zobaczyć kim by, ale zostałam wyrzucona z mojego snu. 

Otworzyłam oczy i zobaczyłam pochylającego się nade mną brata. Był wyraźnie zdenerwowany, z drugiej strony stała Malwina, była smutna.
- Co się stało?
- Mama zniknęła. - powiedział Mateusz.
- Co? Ale jak? - zerwałam się z łóżka chcąc biec do sypialni rodziców, ale Mati mnie powstrzymał.
- Zostań.
- Musimy iść jej szukać.
- Nie. My mamy iść do szkoły. Reszta jej szuka. - powiedział. Zaczęłam płakać jak by dopiero do mnie dotarło. Przytuliłam się do brata. Staliśmy tak do puki Malwina nie powiedziała że musimy się iść ubrać. Wyszli z pokoju zostawiając mnie samą. Rzuciłam się na łóżko i płakałam.

wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 7

W moim pokoju wszyscy rozsiedliśmy się na łóżku. Ja siedziałam cicho podczas gdy moi towarzysze cieszyli się z tego że Malwina zamieszka u nas. Oni widzieli tylko pozytywną stronę tego wszystkiego. Ja niestety nie, byłam zła z powodu Łukasza. Nie pasowało mi to że on ma zostać naszą niańką. W ogóle nie pasowała mi jego obecność w tym nieście. Zaczęłam wymyślać jak się go pozbyć, ale w końcu stwierdziłam że dużo łatwiej było by uciec. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos brata.
- Roksana wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku! Po co on ma nas pilnować, umiem sama o siebie zadbać! - wybuchnęłam. Przyjaciółka mnie przytuliła.
- Nie myśl teraz o nim, lepiej pomyśl o tym że będziemy razem mieszkać.
Usłyszałam pukanie do drzwi osoba stojąca po drugiej stronie nie czekała na moje pozwolenie. Drzwi się otworzyły, a po drugiej stronie stał mój były chłopak. Chciał wejść do środka ale go powstrzymałam.
- Nie wchodź do mojego pokoju! Nie życzę sobie tego. - powiedziałam. - Czego chcesz?
- Przyszedłem po Malwine, mamy jechać po jej rzeczy. - powiedział i poszedł. Zeszłam razem z nimi na dół, chciałam porozmawiać z rodzicami. Niestety nie udało mi się to ponieważ nasi goście jeszcze nie wyszli. Wróciłam do pokoju, Mateusz wciąż w nim był. Zdziwiło mnie to że na kolanach miał książkę o którą się tak wściekał.
- Jednak się do niej przekonałeś.
- Nie po prostu szukam czy jest tu coś o walkach z Aniołami. Znalazłem tylko historie o najazdach w których zginęło mnóstwo naszych. i niby to my jesteśmy barbarzyńcami. - prychnął.
- Mam nadzieje że szybko im się znudzi i wyjadą. Nie za bardzo pasuje mi spędzanie czasu z Łukaszem.
- Tym razem nie pozwolę mu się do ciebie zbliżyć. - powiedział cicho.
- Sama mu na to nie pozwolę. - powiedziałam.
Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit, a Mati dalej przeglądał książkę. Gdy w końcu wrócili z dwoma walizkami pomogłam się rozpakować przyjaciółce. Później poszłam się umyć. Wzchodyiam y ayiki w krótkich spodenkach i podkoszulku brata po drodze do pokoju gościnnego wpadłam na naszego ochroniarza. Upadłabym ale zdążył mnie złapać. Przybliżył mnie do siebie i pocałował. Mati który akurat wychodził od siebie z pokoju zauważył to, więc podbiegł do nas odciągnoł Łukasza na bok i przywalił mu tak, że Łukasz aż się zachwiał. Chciał oddać Matiemu, ale nie pozwoliłam mu na to.
- Jak mogłeś?! - wydarłam się na niego.
- O co ci chodzi. Chciałaś tego. - odparł.
Mati się wkurzył jeszcze bardziej i znów mu przywalił ale lekko bo zagradzałam mu drogę.
- Mateusz przestań! - zwróciłam się do Łukasza - Twierdzisz że tego chciałam.Po tym co mi zrobiłeś?! Żartujesz sobie?!
- Co ja ci niby zrobiłem? Tamta noc była dla mnie ważna ale musiałem wyjechać!
- Nie kłam mi prosto w oczy! Wyjdź stąd. Nie chcę cie widzieć.
- Sory ale ja tu teraz mieszkam. Dobranoc maleńka! - puścił mi oczko i wszedł do swojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co tu się stało.
- Wszystko w porządku? - spytał Mati. Nie odpowiedziałam. Przytulił mnie i zabrał do pokoju.
- Dzisiaj stąd nie wychodzisz. Musimy pogadać.
Zaniepokoiłam się bo nie chciałam gadać o Łukaszu ale ulżyło mi gdy mój brat pokazał mi książke którą wykradłam tacie.
- Znalazłem tu coś ciekawego.

----

Całą końcówkę napisaną pochyłym pismem wymyśliła moje przyjaciółka.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 6

Weszliśmy do domu. Byłam przerażona. Ruszyłam powoli za bratem do kuchni skąd słychać było cichą rozmowę. Gdy przekroczyłam jej próg stanęłam jak wryta. Przy ogromnym stole siedziało sześć osób. Zebrały się Demony z miasta plus jeszcze jedna rodzina której nie widziałam od dwóch lat. Szczerze mówiąc miałam nadzieje że już nigdy nie zobaczę. Brakowało jeszcze tylko rodziny Malwiny z nią samom i Łukasza. Mama nas zauważyła.
- O jesteście. Usiądźcie musimy poczekać jeszcze chwile, brakuje jeszcze kilku osób.
Spojrzałam niepewnie na Mateusza, wzruszył ramionami i poszedł usiąść. Zrobiłam to samo. Od kąt nas zauważono nikt się nie odzywał. Panowała grobowa cisza która jeszcze bardziej mnie przerażała. Choć kamień spadł mi z serca, tacie nie chodziło jednak o książkę. Tylko ciekawe o co. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, moja matka wstała by otworzyć gościom. Myślałam że przeszli rodzice Malwiny z nią samą, pomyliłam się. Osobą która weszła za mamą do kuchni był chłopak a raczej mężczyzna. Był wysoki i dobrze umięśniony jak zresztą zawsze. Jego czarne jak noc włosy były krótko obcięte. Brązowe oczy które zatrzymały się teraz na mnie rozbłysły. Łukasz mój były chłopak który tak bardzo mnie skrzywdził obdarzył mnie tylko jednym spojrzeniem i usiał obok rodziców. W jednej chwili powróciły wszystkie wspomnienia. Ostatni raz kiedy go widziałam, to była najgorsza noc jaką w życiu przeżyłam. Choć nie noc była cudowna, ale ranek już nie. Do tej pory pamiętam co było napisane na karteczce leżącej na poduszce obok. "To chyba nie jest to." tylko tyle, później się okazało że wyjechał. Od tamtej pory go nie widziałam i było dobrze. Łatwiej mi przyszło pogodzenie się z tym co się stało. Mogłam udawać że to tylko zły sen. Kolejny dzwonek. Malwina weszła zaraz po swoich rodzicach, ją też zaskoczył widok mojego byłego. Szybko otrząsnęła się z szoku i usiała między mną a Matim.
- Wszyscy już są więc możemy zaczynać. - powiedział mój ojciec.
- Czemu my tu jesteśmy?  - spytała Malwina.
- Ponieważ to jest sprawa o której powinniście wiedzieć. - odpowiedział pan Kowalski. Facet po czterdziestce cierpiący z powodu braku potomstwa.
- W takim razie słuchamy.
- Do naszego miasta przyjechały Anioły. Obstawiamy że chcą nas wykończyć. - wyjaśniła matka Łukasza. Tak zaczęło się wyjaśnianie czego nie mamy robić a co możemy.
- Ale dlaczego chcą nas wykończyć? Co to ma wogule znaczyć? - spytała Malwina jak by dopiero dotarło to do niej. Nikt nie jej nie odpowiedział, panowała absolutna cisza wszyscy paczy;li na moją przyjaciółkę smutnym wzrokiem.
- Chcą nas zabić. - powiedziałam i teraz wszyscy paczyli na mnie. - Chcą tego bo myślą że jesteśmy na wskroś źli. Że zabijamy dla przyjemności, że żyjemy tylko po to by zadawać ból i cierpienie. Ale to jest prymitywne zachowanie, w tym wieku nikt już się tak nie zachowuje. - przez cały czas patrzyłam na swoje ręce ale teraz podniosłam wzrok. Spojrzałam na mojego ojca i zobaczyłam w jego oczach dumę. Dumę ze mnie, z jego córki.
- Zgadza się. Boimy się o wasze życie właśnie dlatego Łukasza by znów się wprowadził z rodzicami do miasta.
- Zgodziłem się od razu. Bardzo chętnie będę ochroniarzem moich starych przyjaciół.
- Że co? - spytałam.
- Łukasz będzie was zawoził do szkoły i odwoził do domu, będzie się wami opiekował. Dla ułatwienia sprawy i zwiększenia waszego bezpieczeństwa Malwina się do nas wprowadzi. Pokój gościnny jest już gotowy. - powiedział tata.
Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie podnieśliśmy się z krzeseł. Bez słowa wyszliśmy z kuchni i ruszyliśmy do mojego pokoju.

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 5

Rano obudziłam się i strasznie bolała mnie głowa. Czyżby moje wczorajsze modły zostały wysłuchane? Czy ja się wczoraj opiłam? Udało mi się? Chyba tak bo nie pamiętam jak znalazłam się w domu, ale niestety pamiętam co się działo wcześniej. Jednak nie mogę tego w siebie wlewać jak soczek. Wstałam i poszłam się ogarnąć do szkoły. Ubrałam się w białą bluzkę na ramiączkach i czarne spodnie na to założyłam brązowy sweterek. Jeszcze kilka dodatków i byłam gotowa. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie z bratem.Pojechaliśmy do szkoły. Na lekcjach nie mogłam się skupić bo głowa wciąż bolała. Czemu Mateusz może wypić dużo więcej niż ja? Załęże się że wypił dwa razy więcej niż ja i teraz wygląda normalnie, nie ma kaca a ni nic z tych rzeczy. Moje nieudolne próby zaśnięcia na lekcji przerwał dzwonek na długą przerwę. Było ciepło wiec wyszliśmy na pole. Mateusz i Malwina położyli się na słońcu i zaczęli rozmawiać, ja włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam w cieniu drzewa o które się opierałam. Zamknęłam oczy. Zaczęłam myśleć o tym co się zdarzyło wczoraj na imprezie. Damian pocałował mnie i zwiał, a ja nie miałam zamiaru mu tego odpuścić. Tak samo jak mówić komuś o tych zdarzeniach. Ukrycie tego przed bliskimi było trudne. Ledwo co zeszłam na śniadanie Mateusz nie chciał dać mi spokoju, pytał czemu wyszłam bez niego. Później w szkole Malwina, zaczęła wypytywać co się stało po tym jak nas zostawiła. Nie odpowiedziałam na żadne z ich pytań, a jak już to nie były to żadne konkretne wiadomości. Po prostu stwierdziłam że będę udawać że wczoraj nic się nie zdarzyło. Z rozmyślań wyrwało mnie a raczej ktoś kto pocałował mnie w policzek. Otworzyłam oczy i mój wzrok od razu padł na Damiana. Siedział obok z tym swoim uśmieszkiem który wczoraj mnie zachwycał. Dziś czułam do niego tylko złość i odrazę. Spojrzałam na niego zła.
- Czego chcesz? - spytałam wyciągając słuchawki.
- Czemu tak nie miło? Wczoraj byłaś dużo milsza.
- Wczoraj? - spytałam głupio - A na imprezie. Co takiego się działo?
- Co ty nic nie pamiętasz? Nawet tego jak się całowaliśmy?
Zaśmiałam się głośno. - Ja całowałam się z tobą? Nie no tego mi nie wmówisz. Robiłam już dużo głupich rzeczy po pijaku, ale choć bym nie wiem jak schlana był nigdy bym cię nie pocałowała.
Damian przeszył mnie wzrokiem. Patrzył na mnie tak przenikliwie że poczułam się dziwnie. Dłużej tego nie wyczytałam wstałam i poszłam do szkoły. Podeszłam pod sale w której miałam mieć następną lekcje i dopiero teraz zorientowałam się że cały czas szli za mną Mati i Malwina.
- OK. Rozumiem że nie powiedziałaś tego jemu ale mnie. - zaczęła od razu Malwina.
- No chyba nie uwierzyliście w to co powiedział Damian?
- Teksty typu "byłam tak schlana..." wciskaj sobie ludziom a nie nam. - odłączył się Mateusz.
- No dobra pocałowaliśmy się.
- Skoro tak to dlaczego się do tego nie przyznałaś? - dopytywała przyjaciółka.
- Bo zostawił mnie. Pocałował i zostawił. - powiedziałam. Chciała coś powiedzieć, ale dostałam SMS'a.
"Roksana od razu po szkole wracajcie z bratem do domu. Musimy porozmawiać." od taty.
- Już nie żyje. - mruknęłam i sunęłam się po ścianie. Czyli jednak się zorientował że brakuje jednej z jego książek. Będę miała problemy tata dostanie szału. Nienawidzi jak się rusza jego rzeczy. W tym wypadku nawet mama nie pomoże.

---

 Strój Roksany

Wciąż prosze o komentarze.

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 4

Poszliśmy tańczyć. Mati zaraz się od nas odłączył pod pierwszym lepszym pretekstem. My jeszcze przetańczyłyśmy kilka świetnych kawałków, a później poszłyśmy się czegoś napić. Przy barze siedział organizator z jakimś chłopakiem. Malwina pociągnęła mnie w ich stronę. Gdy tylko podeszłyśmy Damian spojrzał na mnie a w jego oczach zauważyłam błysk zachwytu.
- Hej! Świetna impreza! - spróbowałam przekrzyczeć muzykę.
- Dzięki! - uśmiechną się do mnie czarująco - Dziewczyny poznajcie mojego przyjaciela Marcela, a to jest Rokana i Malwina.
- Witam piękne panie - przywitał się ze mną i Malwiną po czym szepnął jej coś na ucho. Ona uśmiechnęła się i odeszli razem. Zostałam sama z Damianem. Pokazał żebym usiadła na krześle obok, zrobiłam jak chciał.
- Drinka? - spytał, zgodziłam się. Podał mi szklankę do której wcześniej nalał wódkę i pepsi.
- Dzięki. - wzięłam ją od niego. - Nie wiem co powiedział twój przyjaciel ale niech uważa mój brat jest chorobliwie zazdrosny.
- Jak mu się oberwie to dobrze mu to zrobi. - powiedział.
Na tym skończyła się rozmowa. Ja nie miałam zamiaru się odzywać. Wolałam patrzeć jak inni szaleją na parkiecie, pijąc co chwile. Damian też się nie odzywał co mnie trochę zaciekawiło, spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się szeroko. Wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Zatańczysz?
- Nie dzięki mnie tu wygodnie. - powiedziałam pochłaniając kolejny kieliszek. To już chyba mój 10, ale cóż wiem że mogę wpici ile chce.jestem Demonem mogłabym to w siebie wlewać jak małe dziecko soczek.
- Roksana, nie daj się namawiać. No chodź.
Z wahaniem złapałam jego rękę a on pociągnął mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w rytm piosenek. Nagle DJ puścił wolną balladę a ja obróciłam się i już chciałam odejść ale Damian złapał mnie za łokieć i przyciągnął mnie do siebie. Nie miałam wyjścia musiałam z nim zatańczyć. Położyłam mu ręce na karku, on położył swoje na moich plecach zmniejszając dystans między nami. Przez cały czas starałam się paczyć wszędzie tylko nie na niego. W pewnym momencie coś mnie skusiło i spojrzałam na jego twarz. Już nie odwróciłam wzroku. Jego zielone oczy są boskie, paczyłam w nie jak zaczarowana. Nie wiem jak to się stało ale się pocałowaliśmy. Zeszliśmy z parkietu, oparłam się plecami o ścianę i wsunęłam palce w jego włosy pogłębiając pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie by złapać oddech długo to nie trwało bo Damian znów chciał mnie pocałować. Zdążył tylko musnąć moje usta zanim się wyprostował i odszedł. Tak po prostu odszedł. Zostawił mnie samą przy ścianie. Nie mogłam w to uwierzyć, nie choć jednak mogłam. potraktował mnie podłe ale lepiej niż mój były chłopak. Zastanawiam się czy ja mam na czole na pisane "WYKORZYSTAJ I ZOSTAW". To zabolało ale on tego pożałuje nie odpuszczę mu tego zemszczę się, ale nie teraz. Teraz mam zamiar sprawdzić czy mogę się opić morze jednak mi się uda. Podeszłam do baru i wzięłam pierwsza lepszą butelkę i pochłonęłam ją kilkoma łykami wzięłam drugą i ruszyłam do domu.

-----

Wciąż proszę o komętarze.