wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 7

W moim pokoju wszyscy rozsiedliśmy się na łóżku. Ja siedziałam cicho podczas gdy moi towarzysze cieszyli się z tego że Malwina zamieszka u nas. Oni widzieli tylko pozytywną stronę tego wszystkiego. Ja niestety nie, byłam zła z powodu Łukasza. Nie pasowało mi to że on ma zostać naszą niańką. W ogóle nie pasowała mi jego obecność w tym nieście. Zaczęłam wymyślać jak się go pozbyć, ale w końcu stwierdziłam że dużo łatwiej było by uciec. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos brata.
- Roksana wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku! Po co on ma nas pilnować, umiem sama o siebie zadbać! - wybuchnęłam. Przyjaciółka mnie przytuliła.
- Nie myśl teraz o nim, lepiej pomyśl o tym że będziemy razem mieszkać.
Usłyszałam pukanie do drzwi osoba stojąca po drugiej stronie nie czekała na moje pozwolenie. Drzwi się otworzyły, a po drugiej stronie stał mój były chłopak. Chciał wejść do środka ale go powstrzymałam.
- Nie wchodź do mojego pokoju! Nie życzę sobie tego. - powiedziałam. - Czego chcesz?
- Przyszedłem po Malwine, mamy jechać po jej rzeczy. - powiedział i poszedł. Zeszłam razem z nimi na dół, chciałam porozmawiać z rodzicami. Niestety nie udało mi się to ponieważ nasi goście jeszcze nie wyszli. Wróciłam do pokoju, Mateusz wciąż w nim był. Zdziwiło mnie to że na kolanach miał książkę o którą się tak wściekał.
- Jednak się do niej przekonałeś.
- Nie po prostu szukam czy jest tu coś o walkach z Aniołami. Znalazłem tylko historie o najazdach w których zginęło mnóstwo naszych. i niby to my jesteśmy barbarzyńcami. - prychnął.
- Mam nadzieje że szybko im się znudzi i wyjadą. Nie za bardzo pasuje mi spędzanie czasu z Łukaszem.
- Tym razem nie pozwolę mu się do ciebie zbliżyć. - powiedział cicho.
- Sama mu na to nie pozwolę. - powiedziałam.
Położyłam się na łóżku i wpatrywałam się w sufit, a Mati dalej przeglądał książkę. Gdy w końcu wrócili z dwoma walizkami pomogłam się rozpakować przyjaciółce. Później poszłam się umyć. Wzchodyiam y ayiki w krótkich spodenkach i podkoszulku brata po drodze do pokoju gościnnego wpadłam na naszego ochroniarza. Upadłabym ale zdążył mnie złapać. Przybliżył mnie do siebie i pocałował. Mati który akurat wychodził od siebie z pokoju zauważył to, więc podbiegł do nas odciągnoł Łukasza na bok i przywalił mu tak, że Łukasz aż się zachwiał. Chciał oddać Matiemu, ale nie pozwoliłam mu na to.
- Jak mogłeś?! - wydarłam się na niego.
- O co ci chodzi. Chciałaś tego. - odparł.
Mati się wkurzył jeszcze bardziej i znów mu przywalił ale lekko bo zagradzałam mu drogę.
- Mateusz przestań! - zwróciłam się do Łukasza - Twierdzisz że tego chciałam.Po tym co mi zrobiłeś?! Żartujesz sobie?!
- Co ja ci niby zrobiłem? Tamta noc była dla mnie ważna ale musiałem wyjechać!
- Nie kłam mi prosto w oczy! Wyjdź stąd. Nie chcę cie widzieć.
- Sory ale ja tu teraz mieszkam. Dobranoc maleńka! - puścił mi oczko i wszedł do swojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co tu się stało.
- Wszystko w porządku? - spytał Mati. Nie odpowiedziałam. Przytulił mnie i zabrał do pokoju.
- Dzisiaj stąd nie wychodzisz. Musimy pogadać.
Zaniepokoiłam się bo nie chciałam gadać o Łukaszu ale ulżyło mi gdy mój brat pokazał mi książke którą wykradłam tacie.
- Znalazłem tu coś ciekawego.

----

Całą końcówkę napisaną pochyłym pismem wymyśliła moje przyjaciółka.

poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 6

Weszliśmy do domu. Byłam przerażona. Ruszyłam powoli za bratem do kuchni skąd słychać było cichą rozmowę. Gdy przekroczyłam jej próg stanęłam jak wryta. Przy ogromnym stole siedziało sześć osób. Zebrały się Demony z miasta plus jeszcze jedna rodzina której nie widziałam od dwóch lat. Szczerze mówiąc miałam nadzieje że już nigdy nie zobaczę. Brakowało jeszcze tylko rodziny Malwiny z nią samom i Łukasza. Mama nas zauważyła.
- O jesteście. Usiądźcie musimy poczekać jeszcze chwile, brakuje jeszcze kilku osób.
Spojrzałam niepewnie na Mateusza, wzruszył ramionami i poszedł usiąść. Zrobiłam to samo. Od kąt nas zauważono nikt się nie odzywał. Panowała grobowa cisza która jeszcze bardziej mnie przerażała. Choć kamień spadł mi z serca, tacie nie chodziło jednak o książkę. Tylko ciekawe o co. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, moja matka wstała by otworzyć gościom. Myślałam że przeszli rodzice Malwiny z nią samą, pomyliłam się. Osobą która weszła za mamą do kuchni był chłopak a raczej mężczyzna. Był wysoki i dobrze umięśniony jak zresztą zawsze. Jego czarne jak noc włosy były krótko obcięte. Brązowe oczy które zatrzymały się teraz na mnie rozbłysły. Łukasz mój były chłopak który tak bardzo mnie skrzywdził obdarzył mnie tylko jednym spojrzeniem i usiał obok rodziców. W jednej chwili powróciły wszystkie wspomnienia. Ostatni raz kiedy go widziałam, to była najgorsza noc jaką w życiu przeżyłam. Choć nie noc była cudowna, ale ranek już nie. Do tej pory pamiętam co było napisane na karteczce leżącej na poduszce obok. "To chyba nie jest to." tylko tyle, później się okazało że wyjechał. Od tamtej pory go nie widziałam i było dobrze. Łatwiej mi przyszło pogodzenie się z tym co się stało. Mogłam udawać że to tylko zły sen. Kolejny dzwonek. Malwina weszła zaraz po swoich rodzicach, ją też zaskoczył widok mojego byłego. Szybko otrząsnęła się z szoku i usiała między mną a Matim.
- Wszyscy już są więc możemy zaczynać. - powiedział mój ojciec.
- Czemu my tu jesteśmy?  - spytała Malwina.
- Ponieważ to jest sprawa o której powinniście wiedzieć. - odpowiedział pan Kowalski. Facet po czterdziestce cierpiący z powodu braku potomstwa.
- W takim razie słuchamy.
- Do naszego miasta przyjechały Anioły. Obstawiamy że chcą nas wykończyć. - wyjaśniła matka Łukasza. Tak zaczęło się wyjaśnianie czego nie mamy robić a co możemy.
- Ale dlaczego chcą nas wykończyć? Co to ma wogule znaczyć? - spytała Malwina jak by dopiero dotarło to do niej. Nikt nie jej nie odpowiedział, panowała absolutna cisza wszyscy paczy;li na moją przyjaciółkę smutnym wzrokiem.
- Chcą nas zabić. - powiedziałam i teraz wszyscy paczyli na mnie. - Chcą tego bo myślą że jesteśmy na wskroś źli. Że zabijamy dla przyjemności, że żyjemy tylko po to by zadawać ból i cierpienie. Ale to jest prymitywne zachowanie, w tym wieku nikt już się tak nie zachowuje. - przez cały czas patrzyłam na swoje ręce ale teraz podniosłam wzrok. Spojrzałam na mojego ojca i zobaczyłam w jego oczach dumę. Dumę ze mnie, z jego córki.
- Zgadza się. Boimy się o wasze życie właśnie dlatego Łukasza by znów się wprowadził z rodzicami do miasta.
- Zgodziłem się od razu. Bardzo chętnie będę ochroniarzem moich starych przyjaciół.
- Że co? - spytałam.
- Łukasz będzie was zawoził do szkoły i odwoził do domu, będzie się wami opiekował. Dla ułatwienia sprawy i zwiększenia waszego bezpieczeństwa Malwina się do nas wprowadzi. Pokój gościnny jest już gotowy. - powiedział tata.
Wszyscy spojrzeliśmy po sobie i jednocześnie podnieśliśmy się z krzeseł. Bez słowa wyszliśmy z kuchni i ruszyliśmy do mojego pokoju.

niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 5

Rano obudziłam się i strasznie bolała mnie głowa. Czyżby moje wczorajsze modły zostały wysłuchane? Czy ja się wczoraj opiłam? Udało mi się? Chyba tak bo nie pamiętam jak znalazłam się w domu, ale niestety pamiętam co się działo wcześniej. Jednak nie mogę tego w siebie wlewać jak soczek. Wstałam i poszłam się ogarnąć do szkoły. Ubrałam się w białą bluzkę na ramiączkach i czarne spodnie na to założyłam brązowy sweterek. Jeszcze kilka dodatków i byłam gotowa. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie z bratem.Pojechaliśmy do szkoły. Na lekcjach nie mogłam się skupić bo głowa wciąż bolała. Czemu Mateusz może wypić dużo więcej niż ja? Załęże się że wypił dwa razy więcej niż ja i teraz wygląda normalnie, nie ma kaca a ni nic z tych rzeczy. Moje nieudolne próby zaśnięcia na lekcji przerwał dzwonek na długą przerwę. Było ciepło wiec wyszliśmy na pole. Mateusz i Malwina położyli się na słońcu i zaczęli rozmawiać, ja włożyłam słuchawki do uszu i usiadłam w cieniu drzewa o które się opierałam. Zamknęłam oczy. Zaczęłam myśleć o tym co się zdarzyło wczoraj na imprezie. Damian pocałował mnie i zwiał, a ja nie miałam zamiaru mu tego odpuścić. Tak samo jak mówić komuś o tych zdarzeniach. Ukrycie tego przed bliskimi było trudne. Ledwo co zeszłam na śniadanie Mateusz nie chciał dać mi spokoju, pytał czemu wyszłam bez niego. Później w szkole Malwina, zaczęła wypytywać co się stało po tym jak nas zostawiła. Nie odpowiedziałam na żadne z ich pytań, a jak już to nie były to żadne konkretne wiadomości. Po prostu stwierdziłam że będę udawać że wczoraj nic się nie zdarzyło. Z rozmyślań wyrwało mnie a raczej ktoś kto pocałował mnie w policzek. Otworzyłam oczy i mój wzrok od razu padł na Damiana. Siedział obok z tym swoim uśmieszkiem który wczoraj mnie zachwycał. Dziś czułam do niego tylko złość i odrazę. Spojrzałam na niego zła.
- Czego chcesz? - spytałam wyciągając słuchawki.
- Czemu tak nie miło? Wczoraj byłaś dużo milsza.
- Wczoraj? - spytałam głupio - A na imprezie. Co takiego się działo?
- Co ty nic nie pamiętasz? Nawet tego jak się całowaliśmy?
Zaśmiałam się głośno. - Ja całowałam się z tobą? Nie no tego mi nie wmówisz. Robiłam już dużo głupich rzeczy po pijaku, ale choć bym nie wiem jak schlana był nigdy bym cię nie pocałowała.
Damian przeszył mnie wzrokiem. Patrzył na mnie tak przenikliwie że poczułam się dziwnie. Dłużej tego nie wyczytałam wstałam i poszłam do szkoły. Podeszłam pod sale w której miałam mieć następną lekcje i dopiero teraz zorientowałam się że cały czas szli za mną Mati i Malwina.
- OK. Rozumiem że nie powiedziałaś tego jemu ale mnie. - zaczęła od razu Malwina.
- No chyba nie uwierzyliście w to co powiedział Damian?
- Teksty typu "byłam tak schlana..." wciskaj sobie ludziom a nie nam. - odłączył się Mateusz.
- No dobra pocałowaliśmy się.
- Skoro tak to dlaczego się do tego nie przyznałaś? - dopytywała przyjaciółka.
- Bo zostawił mnie. Pocałował i zostawił. - powiedziałam. Chciała coś powiedzieć, ale dostałam SMS'a.
"Roksana od razu po szkole wracajcie z bratem do domu. Musimy porozmawiać." od taty.
- Już nie żyje. - mruknęłam i sunęłam się po ścianie. Czyli jednak się zorientował że brakuje jednej z jego książek. Będę miała problemy tata dostanie szału. Nienawidzi jak się rusza jego rzeczy. W tym wypadku nawet mama nie pomoże.

---

 Strój Roksany

Wciąż prosze o komentarze.

niedziela, 16 lutego 2014

Rozdział 4

Poszliśmy tańczyć. Mati zaraz się od nas odłączył pod pierwszym lepszym pretekstem. My jeszcze przetańczyłyśmy kilka świetnych kawałków, a później poszłyśmy się czegoś napić. Przy barze siedział organizator z jakimś chłopakiem. Malwina pociągnęła mnie w ich stronę. Gdy tylko podeszłyśmy Damian spojrzał na mnie a w jego oczach zauważyłam błysk zachwytu.
- Hej! Świetna impreza! - spróbowałam przekrzyczeć muzykę.
- Dzięki! - uśmiechną się do mnie czarująco - Dziewczyny poznajcie mojego przyjaciela Marcela, a to jest Rokana i Malwina.
- Witam piękne panie - przywitał się ze mną i Malwiną po czym szepnął jej coś na ucho. Ona uśmiechnęła się i odeszli razem. Zostałam sama z Damianem. Pokazał żebym usiadła na krześle obok, zrobiłam jak chciał.
- Drinka? - spytał, zgodziłam się. Podał mi szklankę do której wcześniej nalał wódkę i pepsi.
- Dzięki. - wzięłam ją od niego. - Nie wiem co powiedział twój przyjaciel ale niech uważa mój brat jest chorobliwie zazdrosny.
- Jak mu się oberwie to dobrze mu to zrobi. - powiedział.
Na tym skończyła się rozmowa. Ja nie miałam zamiaru się odzywać. Wolałam patrzeć jak inni szaleją na parkiecie, pijąc co chwile. Damian też się nie odzywał co mnie trochę zaciekawiło, spojrzałam na niego. Nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnął się szeroko. Wstał i wyciągnął rękę w moją stronę.
- Zatańczysz?
- Nie dzięki mnie tu wygodnie. - powiedziałam pochłaniając kolejny kieliszek. To już chyba mój 10, ale cóż wiem że mogę wpici ile chce.jestem Demonem mogłabym to w siebie wlewać jak małe dziecko soczek.
- Roksana, nie daj się namawiać. No chodź.
Z wahaniem złapałam jego rękę a on pociągnął mnie na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć w rytm piosenek. Nagle DJ puścił wolną balladę a ja obróciłam się i już chciałam odejść ale Damian złapał mnie za łokieć i przyciągnął mnie do siebie. Nie miałam wyjścia musiałam z nim zatańczyć. Położyłam mu ręce na karku, on położył swoje na moich plecach zmniejszając dystans między nami. Przez cały czas starałam się paczyć wszędzie tylko nie na niego. W pewnym momencie coś mnie skusiło i spojrzałam na jego twarz. Już nie odwróciłam wzroku. Jego zielone oczy są boskie, paczyłam w nie jak zaczarowana. Nie wiem jak to się stało ale się pocałowaliśmy. Zeszliśmy z parkietu, oparłam się plecami o ścianę i wsunęłam palce w jego włosy pogłębiając pocałunek. Po chwili odsunęliśmy się od siebie by złapać oddech długo to nie trwało bo Damian znów chciał mnie pocałować. Zdążył tylko musnąć moje usta zanim się wyprostował i odszedł. Tak po prostu odszedł. Zostawił mnie samą przy ścianie. Nie mogłam w to uwierzyć, nie choć jednak mogłam. potraktował mnie podłe ale lepiej niż mój były chłopak. Zastanawiam się czy ja mam na czole na pisane "WYKORZYSTAJ I ZOSTAW". To zabolało ale on tego pożałuje nie odpuszczę mu tego zemszczę się, ale nie teraz. Teraz mam zamiar sprawdzić czy mogę się opić morze jednak mi się uda. Podeszłam do baru i wzięłam pierwsza lepszą butelkę i pochłonęłam ją kilkoma łykami wzięłam drugą i ruszyłam do domu.

-----

Wciąż proszę o komętarze.

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 3

Siedziałam w stołówce z Mateuszem. Czekaliśmy na Malwine, która gdzieś się nam po drodze zgubiła. Mój brat coś do mnie mówił ale go nie słuchałam bardziej interesowała mnie książka. Nagle ktoś a raczej mój kochany braciszek walnął mnie w ramie. Zabolało.
- Aaa! Czy można wiedzieć dlaczego mnie uderzyłeś?!
- Bo mnie nie słuchasz. Co cię tak zaciekawiło? - powiedział z uśmiechem.
- Hmm... Pomyślmy książka. - powiedziałam i zamknęłam ją by mógł przeczytać tytuł. Gdy to zrobił na jego twarzy było widać zdziwienie i złość? Strach? Może oba.
- Roksana skąd to masz? I czemu do cholery czytasz to w szkole jeszcze ktoś zobaczy. - szybko wziął i schował ją do mojej torby.
- Znalazłam ją ostatnio w gabinecie taty. Ogarnij się na pewno nie zauważy nie ma się czego bać. - uspokajałam go.
- Dobra znalazłaś ale po co ją wzięłaś?
- Bo chce się dowiedzieć coś o nas o naszym pochodzeniu a "Historia Demo..." - nie skończyłam bo do naszego stolika podeszła Malwina z Damianem.
- Po co go tu przyprowadziłaś? - spytałam.
- Ja tylko na chwile. - odpowiedział Damian - Chce was zaprosić na imprezę u mnie. Dziś o dwudziestej. - mówił to pacząc się na mnie.
- Chętnie przyjdziemy - odpowiedział Mati.
- Super Malwina wie gdzie więc wam powie a ja lecę zapraszać dalej. - powiedział i już go nie było.
Malwina usiadła naprzeciwko nas i chwile się nam przyglądała.
- Mati co się stało? Jesteś zdenerwowany.
- Jest zły na mnie bo wzięłam książkę tacie. - powiedziałam za niego.
- Jaką tym razem? - spytała.
- "Historia Demonów" - powiedział Mati szeptem. Pewnie powinnam wspomnieć że Malwina jest taka jak my. W naszym mieście są trzy rodziny takich jak my ale tylko dwie mają dzieci.
- Jak skończysz to mi ją pożycz.
- Ty też!? Ja z wami po prostu nie mogę. - powiedział Mati i poszedł.
-Idę za nim bo nie mam zamiaru iść sama na tą imprezę. - i zostałam sama.

Dwie godziny zajęło nam przygotowywanie się na impreze.
Szliśmy właśnie w stronę wielkiej willi. co najmniej dwa razy większej od naszej. Słyszeliśmy głośną muzyke do której bawiła się połowa szkoły, a drugiej połowy wogule nie znałam.
Poszliśmy tańczyć.

------

Strój Roksany
Strój Malwiny

****
Dla tych co czytają a nie zauważyli; prolog jest zmieniony.
Proszę was zostawiajcie ślad po sobie, komentujcie. Mówcie czy wam się podoba.

piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 2

Po pół godziny usłyszałam zbliżające się czyjeś kroki. Oderwałam wzrok od książki leżącej na moich kolanach i zobaczyłam chłopaka. Stał obok i próbował złapać oddech. Wstałam i wzięłam torbę.
- Przepraszam za spóźnienie...
- Nie obchodzi mnie dlaczego się spóźniłeś. - przerwałam mu. - Chciałabym zdążyć jeszcze na jakąś lekcje więc chodź.
- Proszę poczekaj, daj mi złapać oddech - poprosił i usiadł na murku gdy skinęłam głowa.
Zaczęłam mu się przyglądać, był wysoki i dobrze zbudowany co pokazywał jego biały podkoszulek. Miał brązowe włosy które były ułożone w artystycznym nieładzie. Jego zielone oczy które teraz były zwrócone w moja stronę, mogły hipnotyzować. Nie ukrywał że ogląda każdy skrawek mojego ciała, czym mnie bardzo denerwował. Odchrząknęłam, jego wzrok powoli podniósł się i spojrzał mi w oczy .
- Masz ładnie nogi. - powiedział i uśmiechnął się.
- Już nie raz to słyszałam. - wysyczałam przez zęby. - A teraz chodź najpierw pokaże ci stołówkę i bibliotekę później klasy w których mamy lekcje.
Zeskoczył z murka i ruszyliśmy w drogę do stołówki w ciszy  która on przerwał.
- Damian.
- Co? - spytałam zdezorientowana.
- Mam na imię Damian. - powiedział znowu się uśmiechając.
- Roksana. - odparłam wchodząc do stołówki.
- Wiem. - powiedział a ja prychnęłam.
Stołówka to ogromne pomieszczenie ogromna ilością podłużnych stołów ustawionych w nieładzie. Ściany kiedyś były białe ale czas zrobił swoje i są szare. Przy ścianie po lewej stronie była lada z jedzeniem a na jej końcu kasa. Wyszliśmy ze stołówki i poszliśmy do biblioteki z której szybko wyszliśmy bo bibliotekarka zaczęła nas namawiać do wzięcia udziału w jakimś konkursie. Resztę szkoły pokazałam Damianowi dość szybko. Skończyliśmy w momencie kiedy zadzwonił dzwonek ogłaszając koniec drugiej lekcji.
Zostawiłam Damiana mówiąc mu ze jak będzie coś chciał wiedzieć to niech kogoś zapyta a sama podeszłam do mojego brata i jego dziewczyny która jednocześnie jest moja najlepsza przyjaciółka.
- I jak poszło - spytała Malwina.
- Za każdym razem gdy odwróciłam się do niego przyłapywałam go na paczeniu się na moje nogi albo tyłek. - wyrzuciłam z siebie wściekła.
- Boże czemu pokarałeś moją siostrę urodą modeliki? Przeklinam cie. - śmiał się mój brat za co oberwał w ramie. Chciałam go jeszcze raz walnąć ale powstrzymał mnie dzwonek. poszliśmy do klasy.

---

Damian

Malwina

wtorek, 4 lutego 2014

Rozdział 1

Stałam przed szafą i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Zdecydowałam się na podarte rurki i czarną bokserkę na którą zarzuciłam niebieską koszule w kratę i converse pod kolor. Pomalowałam oczy podkreślając ich kolor, włosom pozwoliłam opadać złotymi falami na ramiona. Wzięłam torbę i zeszłam na dół.
W kuchni przywitałam się z moim bratem bliźniakiem Mateuszem. Zabrałam się za robienie śniadania czyli jajecznicy.
- O Boże jak ja uwielbiam twoją kuchnie Roksi. - schlebiał mi Mateusz.
Już wiedziałam, że czegoś chce. Nigdy nie chwalił mojego gotowania. Powiedzmy sobie szczerze ja nie umiem gotować. moje umiejętności ograniczają się do kanapek i jajecznicy.
- Dobra mów czego chcesz - powiedziałam i podałam mu talerz.
- OK. Więc dziś do szkoły przychodzi nowy i będzie chodził z nami do klasy. No.. trzeba go oprowadzić po szkole...
- Nie nie i jeszcze raz nie - przerwałam mu bez zastanowienia.
Powinnam się zgodzić. Jest okazja oprowadzić nowego przystojniaka po szkole. Wszystkie by się cieszyły tylko nie ja. Ja cieszyłabym się jak by on nie przychodził. Kolejny facet który będzie próbował mnie poderwać. Raz się dałam i nic dobrego z tego nie wyszło. Wtedy przysięgam sobie, że to się już nie powtórzy.
- Roksana musisz to zrobić.. - zaczął mnie przekonywać.
I tak przez całą drogę. Nie dawał za wygraną.No i w końcu się zgodziłam. Gdy dojechaliśmy do szkoły pożegnałam się z bratek który poszedł na lekcje. Sama usiadłam na murku czekając na nowego.

------

Strój Roksany
Roksana

Mateusz

poniedziałek, 3 lutego 2014

Prolog


Dziedzictwo krwi.
Dwa słowa które mogą znaczyć tak niewiele, ale nie w moim przypadku. 
Dla mnie te słowa znaczą bardzo dużo. 
We mnie płynie krew moich przodków, przeklęta krew.
Ja jestem inna.
W moim przypadku określenie człowiek to obraza.
Jestem czymś więcej niż zwykły człowiek, jestem potężniejsza. 
Jestem demonem.
Wyjątkowa....

***
Hej. To jest mój pierwszy blog i mam nadzieje że się wam spodoba.
Piszcie komentarze. Che wiedzieć ile osób czyta i co o tym sądzicie.
Z góry dziękuje.