niedziela, 9 marca 2014

Rozdział 9

Siedziałam w kuchni i jadłam śniadanie razem z Malwiną. Mój brat jeszcze nie zszedł, za to Łukasz tak. Był w samych bokserkach. Wkurzyłam się. Co on sobie wyobraża? mieszka u nas ledwo co jeden dzień i już myśli że jest u siebie.
- Nie sądzisz lepiej by było jak byś zszedł ma śniadanie ubrany? - spytała moja przyjaciółka.
- Ja na twoim miejscu bym się cieszył. Możesz zobaczyć moje mięśnie, nie wszystkim na to pozwalam. - powiedział i usiadł obok mnie. Do kuchni wszedł Mati.
- A ciebie co okradli? Czy nie stać cię na ciuchy? - spytał, po czym pocałował swoją dziewczynę.
- Rokasna chociaż ty bądź po mojej stronie i powiedz, że ci to nie przeszkadza. - powiedział obejmując mnie ramieniem. spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się szeroko, zrobił to samo.
- Wynocha do góry i nie wracaj puki się nie ubierzesz. - przestał się uśmiechać, ale zrobił to co mu kazałam. Po 20 minutach siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy do szkoły. Jedno pytanie chodziło mi po głowie od dłuższego czasu więc je zadałam.
- Zawieziesz nas do szkoły i spokojnie wrócisz do domu, tak? - pytanie było skierowane do kierowcy.
- Nie - jego odpowiedź była krótka i jak niezadowalająca.
- No chyba nie masz zamiaru chodzić za nami po całej szkole. - zadałam kolejne pytanie.
- Oczywiście że nie. Nie mam zamiaru chodzić na lekcje będę was obserwował z bezpiecznego miejsca. A co do przerw to nie mogę niczego obiecać. - uśmiechnął się chytrze.
Więcej się nie odezwałam. Wjechaliśmy na parking i zaparkowaliśmy blisko budynku. Gdy wysiedliśmy wszyscy paczyli w naszą stronę. Nie przepraszam wszyscy wpatrywali się w Łukasza. Podeszło do nas kilku chłopaków i zaczęło z nim rozmawiać. Wykorzystałam moment i oddaliłam się. Weszłam do szkoły i udałam się pod sale w której zaraz miała się zacząć lekcja. Usiałam w mojej ulubionej ławce na samym tyle klasy. Spojrzałam na godzinę miałam jeszcze dziesięć minut do rozpoczęcia lekcji. Wyciągnęłam z torebki słuchawki i włączyłam muzyke. Byłam tka pochłonięta moją ulubioną piosenką że nie zauważyłam że ktoś usiadł obok mnie. Zorientowałam się dopiero gdy ta osoba wyciągnęła słuchawkę z mojego ucha.
- Czego chcesz. - spytałam Damiana.
- Spytać czy nie chciała byś się gdzieś wybrać? Jakiś spacer? - spytał.
- Randka?- uniosłam brwi.
- Ty to powiedziałaś - zaśmiał się. - To jak?
- Zgoda. - powiedziałam. Bo w sumie czemu nie? Przynajmniej nie będę musiała siedzieć w domu i się zanudzać. Jedynym problemem było to że mój ojciec nigdy się na to nie zgodzi, nie teraz gdy porwali mamę. Ale nie musi się o tym dowiedzieć. Już kilka razy wymykałam się z domu bez jego wiedzy.
Umówiłam się z Damianem gdzie i o której się spotykamy. Zaproponował że po mnie przyjedzie ale się nie zgodziłam. Powiedziałam że lepiej będzie umówić się już na miejscu, nie dopytywał. Gdy już wszystko ustaliliśmy myślałam że się przesiądzie nie zrobił tego. Siedział ze mną cały czas się na mnie patrząc i tak przez cały dzień. Od czasu do czasu się do mnie odezwał i prowadziliśmy cichą rozmowę. Na przerwach siedziałam z Mateuszem Malwiną i Łukaszem który się na mnie co chwile na mnie zerkał. Nie wiem dlaczego może chciał się upewnić że nie uciekłam w ciągu tych kilku sekund. Nie miałam takiego zamiaru przynajmniej na razie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz