wtorek, 4 marca 2014

Rozdział 8

Czytałam to już po raz setny i w ciąż w to nie mogę uwierzyć. Mateusz pokazał mi legendę przez którą najprawdopodobniej się to zaczęło. Z tego wynika że to my jesteśmy źli. Jak zawsze. Legenda opowiada o tym jak Demon zakochał się w Anielicy, z wzajemnością. Problemem były ich rodziny, żadna z nich nie tolerowała partnera swojego dziecka. W końcu się wkurzyły i zabiły dziewczynę. I tak się zaczęło. Aniołów zawsze było więcej, więc nie mieliśmy szans w walkach. Przez te wszystkie lata tyle Demonów zostało zabitych. Teraz na świecie została nas zaledwie garstka, musimy się ukrywać przed wrogiem. I to przez jedną zabitą dziewczynę. Zmęczona tymi rozmyślaniami położyłam się spać.

Byłam w lesie. Byłam ubrana w krótkich spodenkach i podkoszulku galaksy. Na nogach czarne conversy. Włosy związane w koński ogon. Kiedy ja się przebrałam? I jak w ogóle się tu znalazłam? Dopiero po chwili zorientowałam się że to tylko sen. Ruszyłam w drogę między drzewami z nadzieją że dojdę do jakiegoś domku albo może drogi. Chodziłam już chyba z godzinę a jedyne co widziałam to były drzewa. Byłam zmęczona chciało mi się pić. W końcu usłyszałam szum wody, szybkim krokiem ruszyłam w tamtą stronę. Doszłam do polany przez którą przepływała mała rzeczka. Niewiele myśląc podbiegłam do niej, uklękłam na brzegu i napiłam się. Gdy już zaspokoiłam pragnienie zaczęłam się rozglądać po polanie. Była dość duża, rosły na niej przeróżne kwiaty. Mój wzrok zatrzymał się na postaci stojącej po drugiej stronie polany, była obrócona do mnie tyłem. Anioł. Wystraszyłam się zaczęłam się cofać do lasu. Zrobiłam tylko jeden krok do tyłu, a już zostałam zdemaskowana. Jedna mała gałązka złamana pod moim butem wydała na tyle głośny dźwięk by Anioł usłyszał zaczął się obracać w moją stronę. Już miałam zobaczyć kim by, ale zostałam wyrzucona z mojego snu. 

Otworzyłam oczy i zobaczyłam pochylającego się nade mną brata. Był wyraźnie zdenerwowany, z drugiej strony stała Malwina, była smutna.
- Co się stało?
- Mama zniknęła. - powiedział Mateusz.
- Co? Ale jak? - zerwałam się z łóżka chcąc biec do sypialni rodziców, ale Mati mnie powstrzymał.
- Zostań.
- Musimy iść jej szukać.
- Nie. My mamy iść do szkoły. Reszta jej szuka. - powiedział. Zaczęłam płakać jak by dopiero do mnie dotarło. Przytuliłam się do brata. Staliśmy tak do puki Malwina nie powiedziała że musimy się iść ubrać. Wyszli z pokoju zostawiając mnie samą. Rzuciłam się na łóżko i płakałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz