niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 34

 - Łukasz! - krzyknęłyśmy otwierając drzwi do jego pokoju.
- Chwila. - usłyszałam jak zakręca wodę, po chwili do pokoju wszedł Łukasz. - Możecie mi powiedzieć czemu się tak drzecie?
- Jesteś Stróżem. - Nadia odrazy przeszła do rzeczy.
- Nie może i dobrze posługuje się bronią ale nie czuje nic. - powiedział.
- Może to znaczy ze przepowiedział jest prawdziwa. - zaczęła się zastanawiać na głos Nadia.
- Czyli jednak będę musiała walczyć o to żeby przeżyć. - powiedziała i wyszłam z pokoju. Wyszłam na balkon na końcu korytarza.
- Łukasz dalej się myje? - na krześle przy małym stoliku siedziała blada Karolina. Zadziwił mnie jej widok.
- Myślałam że nie wstajesz. - usiadłam obok.
- Gdy wszyscy patrzą to tak. - uśmiechnęła się. - a gdy nie jestem tutaj.
- Jak się czujesz?
- Jak każdy kto miał nóż w brzuchu. - widząc ze ten żart na mnie nie po działał dodała. - jest dobrze.
- Nie wygląda tak. Krzywisz się przy najmniejszym ruchu. - powiedziała.
- Ale jakoś od tygodnia przychodzi tu popatrzeć na gwiazdy. Nie martw się dobrze?
- Nie mogę to prze zemnie.
- Nawet tak nie myśl.
- Ale taka prawda, gdyby nie ja wszystko wyglądało by inaczej. - użalałam się nad sobą.
- Tak, może i wyglądało by inaczej. - powiedziała i nachyliła się nad stołem. - Ale nie miałabym przyjaciółki i wspaniałego chłopaka.
- Który czeka na wyjaśnienia. - w jednej chwili odwróciłyśmy się do wejścia. Tak stali chłopach i Nadia ze skruszona miną.
- Przepraszam ale nie mogłam  ich powstrzymać. - tłumaczyła się.
- Dlaczego wstałaś? - Łukasz był zły.
- Bo nudzi mnie ciągle leczenie i patrzenie w sufit. - powiedziała dziewczyna patrząc po chwili wstała i wróciła z nim do pokoju. Do mnie natomiast dosiedli się Damian z Nadią.
- Mam jeszcze jeden pomysł co do tego kto może być Strażnikiem. - powiedziała dziewczyna. - Twój brat.
- Nie możliwe on nigdy nie trzymał broni w ręku. - powiedziała.
- Nie musiał.
- Chcemy żebyś do niego zadzwoniła. Możliwe ze już miał jakieś wizje ale nie był tego świadomy. - powiedział Damian łapiąc mnie za rękę.
- Dobrze. - wyciągnęłam telefon z kieszeni i wygrałam numer Martiego. Już chciałam się rozłączyć gdy usłyszałam głos przyjaciółki.
- Roksana co tam u ciebie?
- Daj mi Mateusza to ważne. - powiedziała.
- Tylko że... On się myje. - wymyśliła wiedziałam to bo słyszałam go w tle.
- Tak to jak mu przejdzie obraza na mnie to powiedz mu że muszę z nim porozmawiać bo prawdopodobnie może uratować mi życie. - powiedziała i czekałam. Minęła długa chwila zanim się odezwał.
- Co się dzieje?
- Pomożesz mi? - upewniałam się.
- Jesteś moja siostra to chyba oczywiste.
- Dobrze - odetchnęłam z ulgą. - Miałeś jakieś wizje albo coś tego typu.
- Nie nawet dziwnych snów jakbyś pytała. - odpowiedział.
- Jesteś pewien?
- Tak, co się dzieje?
- Nic nie ważne. - powiedziałam i się rozłączyłam. - Nie to nie on.
- Nie przejmuje się jeszcze go znajdziemy. - pocieszał mnie Damian.
- Tak. - powiedziała z małym przekonaniem. W końcu daliśmy sobie spokój i poszliśmy się położyć. Przytuliłam się do Damiana i próbowałam zasnąć. Nagle mnie olśniło że też na to nie wpadliśmy...

***

No i kolejny króciutki rozdział. Podoba się? Jak zawsze proszę o komentarze. :)

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 33

Przez całą drogę rozmawiałam z Łukaszem. Dopiero rano zasnęłam na godzinę ale nie odczułam tego. Przeciwnie byłam bardziej zmęczona niż zanim zasnęłam. Na miejsce dojechaliśmy około 8 rano. Przed ogromnym domem z drewna stała dziewczyna. Nadia z uśmiechem podeszła do bramy żeby nam ją otworzyć. Gdy wysiadłam z samochodu od razu podeszła się przywitać i zaczęła gadać. Dziewczyna nie dała mi dojść do słowa tylko opowiadała jak minął ten tydzień. Nie była tylko rozgadana ale też miła. Była jedynym mi znanym Demonem któremu nie przeszkadzało przebywanie z trzema Aniołami. Nadie to cieszyło mówiła że prosiła Karola i Damiana o opowiedzenie historii. Mówiła że nasze historie są na tej samej podstawie ale się trochę różnią.
- Nadia daj spokój Roksanie jest pewnie równie zmęczona jak ja. - powiedział Łukasz kładąc torby przy wejściu.
- Racja już daje wam spokój. I tak muszę iść do szkoły. - powiedziała idąc do kuchni po torebkę. - Roksana chłopaki ci wszystko pokażą a ja będę wieczorem więc wtedy porozmawiamy. - i już jej nie było a ja patrzyłam na zamknięte drzwi wejściowe.
- Chodź położysz się. - Łukasz położył rękę u dołu moich pleców i pchnął mnie w stronę schodów. - Tak wiem Nadia jest specyficzną osobą ale jak ją poznasz zrozumiesz co ona mówi. To jest wasz pokój.
- Nasz?
- Twój i Damiana. - wytłumaczył uśmiechnął się i poszedł do pokoju obok. Widziałam jego twarz gdy zajrzał do środka. Po jego minie zrozumiałam że z Karoliną nie najlepiej. Na razie nie byłam w stanie o tym myśleć była za bardzo zmęczona.
Weszłam do pokoju i zobaczyłam Damiana leżącego na brzuchu bez koszulki na łóżku. Był przykryty do połowy i nie byłam pewna czy reszta jego ciała jest czymś zakryta. Nie przejmowałam się tym tylko rozebrałam się do bielizny i położyłam obok niego. Obudziłam go bo obrócił leniwie głowę w moją stronę i uśmiechnął się do mnie.
- Hej. - powiedziałam cicho odwzajemniając uśmiech. Chłopak nie odezwał się tylko przyciągnął do siebie i zaczął całować. Nagle znalazła się pod nim z rękami zarzuconymi na jego ramiona jego ręce natomiast błądziły po moim odkrytym ciele. Gdy po chwili odsunęliśmy się od siebie żeby złapać oddech Damian oparł się swoim czołem o moje i włożył rękę pod moje plecy żeby odpiąć stanik. Zanim to jednak zrobił patrzył chwile w moje oczy szukając pozwolenia na ten ruch. Znalazł je bo po chwilo moja bielizna wylądowała obok jego bokserek...

Obudził nas około dwunastej Karol który zaczął walić w drzwi pokoju krzycząc przy tym. Nie miała najmniejszej ochoty wychodzić z łóżka więc schowałam głowę pod kołdrę mrucząc do Damiana żeby wstał i sprawdził o co chodzi. Mój chłopak powiedział że zaraz sobie pójdzie ale tak się nie stało. Karol nasze milczenie uznał jak zaproszenie i wszedł do pokoju. Dopiero wtedy Damian się podniósł.
- Czego chcesz? - warknął.
- Nie przyszedłem do ciebie. Dziś ja mam trening z Roksaną. - wytłumaczył. - Chce cię widzieć w kuchni za pięć minut.
- Karol proszę cię nie mam siły na trening. - powiedziałam odwracając się w drugą stronę.
- Pięć. - powiedział i wyszedł. Natomiast Damian się położył z powrotem i pocałował w czoło.
- Nie chce być wybraną. - mruknęłam.
- Wiem ja też nie chce życia które zmusza mnie do ciągłej ucieczki ale nie martw się w końcu to się skończy. - pocałował mnie w czoło a ja wstałam i poszłam się przygotować do treningu. Który był bardzo męczący. Karol nie chciał dać mi spokoju. Prawie przez cały dzień męczył mnie z jednym ćwiczeniem. Gdyby nie Nadia jako jedyna się nade mną zlitowała a nie tak jak reszta rozglądała moje porażki.
- Chodź Roksana porozmawiamy. - powiedziała.
- Daj mi pięć minut muszę się ogarnąć. - pobiegłam do swojego nowego pokoju i wzięłam prysznic. Przebrałam się w wygodne ciuchy i wróciłam na dół. Tam Łukasz podał mi dwa kubki z gorącą czekoladą. Obiecał też zawołać mnie jak Karolina się obudzi. Weszłam do pomieszczenie które mi wskazali i stanęłam oniemiała. To była biblioteka. Na każdym skrawek ściany były półki z książkami. Przepiękne miejsce. Podeszłam do siedzącej na ziemi Nadii i podałam jej jeden kubek.
- Dzięki. - uśmiechała się do mnie. - Chciałam z tobą porozmawiać bo próbuje zrozumieć kilka rzeczy na temat Wybranych.
- Nie pomogę ci za bardzo bo niedawno się dowiedziałam że istnieje ktoś taki i że jestem to ja. - usiadłam obok niej.
- No wiem Damian mi mówił. - powiedziała patrząc na mnie. - Według naszej historii na świecie chodzi gdzieś Strażnik. Chce go odnaleźć może istnieje jakaś szansa na to żeby dali wam spokój.
- Strażnik?
- Tak posiada on wiedzę o tym co się działo kiedyś. Ostatnim był zabity Demon. Najprawdopodobniej on też urodził się tego samego dnia co ty. - powiedziała.
- Dlaczego sądzisz że to da się odwrócić.
- Nic takiego nie sądzę ale nie wszystko się zgadza z przepowiednią. Może to nie o was chodzi albo przepowiednia nie mówi nam prawdy. Właśnie po to nam strażnik. - powiedziała i zaczęła się zastanawiać. Ja też rozglądając się po pomieszczeniu. Czuło się tu wiedzę.
- Mówisz że Strażnik miał się urodzić tego samego dnia co ja ale co rokiem? - spytałam skupiając uwagę na dziewczynie obok mnie.
- Nie koniecznie musi on być taki sam. Tu może być różnica. - wyjaśniła. 
- Łukasz. To on może być strażnikiem urodził się tego samego dnia. - powiedziałam i pognałyśmy obie do jego pokoju.

Nadia


***

Kolejny rozdział powoli zacznie się coś dziać. Mam nadzieje że się spodobało. komentujcie proszę! :)

PS Mała wiadomość do Magdy; musi ci tyle wystarczyć, więcej nie dostaniesz.

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 32

- Ona jest podła. Wzięła ojca na litość. - Rozmawiałam z Łukaszem a raczej prowadziłam monolog którego on słuchał.- Roksana przestań gadać i skup się na walce. - powiedział równie zły na moją matkę Łukasz.
- Możemy na razie zrobić przerwę?  - nie czekałam na odpowiedź od razu usiadłam po ścianą. Po chwili chłopak do mnie dołączył.
- Pojedziemy wieczorem. Nie pozwolę jej przedłużać pobytu tutaj. To jest zbyt niebezpieczne. - powiedział chłopak. - Teraz ciesz się wolnością.
- W takim razie chodźmy do kina a później na lody żeby nasze urodziny nie były nudne.
- Bierzemy Matiego i Malwinę?
- Nie odzywamy się do siebie - powiedziałam smutno. - oni nie chcą zaakceptować mojego wyboru. Nie mogę w to uwierzyć to są dwie najbliższe mi osoby.
- Zaczynasz przymulać idziemy. - Łukasz podniósł się i pociągnął mnie za sobą. Łukasz zabrał mnie do kawiarni i zamówiliśmy ogromne lody które jedliśmy ze śmiechem, tak jak dawniej. Miło było poczuć się jak kiedyś posiedzieć z przyjacielem i się pośmiać nie myśląc o niczym poza tą chwilą. Zero śmierci, Aniołów, żadnych innych myśli związanych z moim przeznaczeniem tylko zwyczajny dzień.
- Wracamy do domu. - powiedział Łukasz płacąc za zamówienie. - Musimy się jeszcze spakować.
- Myślisz że tata nas puści? Przecież mama go omamiła tą swoją chorobą. - przy ostatnim słowie zakreśliłam cudzysłów. Mama dziś ramo obudziła się strasznie chora, było tak źle że nie mogła się podnieść z łóżka.
- Sam powiedział że twoje bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. - powiedział Łukasz wsiadając do auta ja zaraz za nim. - Jak będziemy w domu udawaj wystraszoną i zagubioną.
- Co zamierzasz? - spytałam patrząc na niego. Uśmiechał się.
- Kłamać dla celów własnych już dużej nie wytrzymam z rodzicami. - z jego twarzy nie schodził chytry uśmieszek. Nie pytałam o nic więcej. Gdy podjechaliśmy pod mój dom  Łukasz jeszcze raz powieszał jak mam wyglądać po czym wysiadł z samochodu obchodząc go. Otwierając moje drzwi rozglądał się dookoła. W środku zastaliśmy wszystkich w kuchni. Świetnie się bawili jedząc tort i gracą w karty, nawet mama zeszła na dół. cudowne uzdrowienie. Widząc to zrobiło mi się strasznie smutno bawili się o mnie zapominając.
- Idź się spakować ja z nimi pogadam. - powiedział wchodząc do kuchni a mnie pchając w drugą stronę. Wychodząc na górę postanowiłam że nie będę się przejmować tym że moja rodzina o mnie już prawie zapomniała. Wyjadę i dam im spokój nie będą musieli się mną przejmować. "Nie przejmować się." - z takim postanowieniem zaczęłam się pakować ale gdy kończyłam byłam cała zapłakana. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie jak trudno będzie mi stąd wyjechać. Tu się urodziłam i wychowałam a teraz mam stąd wyjechać bo ktoś chce mnie zabić. Miałam w planach wyprowadzkę ale dopiero na studia razem z Malwiną i Matim. Od zawsze to planowaliśmy, a teraz te plany spełnią się ale bez mojego udziału.
- Nasze studia bez ciebie to nie będzie to o czym marzyłam. - powiedziała Malwina która właśnie weszła do pokoju. Płakała tak samo jak ja.
- Wiem ale moje życie się skomplikowało. - powiedziałam podchodząc do niej. - Mateusz gdzie?
- Dalej jest na ciebie zły. On chce żebyś została z nami, żebyś zostawiła Damiana.
- Nawet jak to zrobię to będą chcieli mnie zabić. Czemu on nie może tego zrozumieć? - powiedziałam.
- Nie wiem. -powiedziała przyjaciółka. Do pokoju wszedł Łukasz ale gdy nas zobaczył chciał wyjść.
- Możesz wziąć torbę ja zaraz zejdę. - powiedziałam i patrzyłam jak chłopak wychodzi prosząc żeby to nie trwało za długo.
- Zobaczę cię jeszcze?
- Tak szybciej niż myślisz. - powiedziałam przytulając ją. - Załatwię pewne sprawy i wrócę. 
Żegnałam się jeszcze długo. Łukasz cały czas mnie poganiał. Gdy w końcu znalazłam się w samochodzie Łukasz odjechał szubko.
- Co ty im powiedziałeś? - spytałam po pół godziny jazdy.
- Że gdy byliśmy w kawiarni ktoś nas obserwował. - powiedział zerkając na mnie.
- I tak bez problemu się zgodzili?
- Nie twój taka mnie wypytywał o to czy ktoś mnie śledził i czy nie poznałem te osoby. Powiedziałem że nikt nas nie śledził. Gdy spytali o to jak wyglądał opisałem Marcela. Karolina kiedyś mi go przedstawiła. Jak nic też był Aniołem.
- Też go kiedyś poznałam jeszcze na początku tego wszystkiego. Na imprezie u Damiana to jego kumpel. - powiedziałam martwiąc się o jego los przecież jam tata go znajdzie to zabije na miejscu. Nie chciałam tego ze względu na jego znajomość z Damianem a nie dlatego że jest Aniołem.
- Mógł by być nawet bratem i tak bym go wydał. Dobierał się do Karoliny.

***

No i kolejny rozdział. Wiem jest okropny nie wiem dlaczego po prostu taki wyszedł. Proszę komentujcie i oceniajcie.
Dla tych co nie zauważyli na górze dodałam nową zakładkę pt. Księga jest tam kilka rzeczy opisanych tak dla wyjaśnienia. Jeżeli byście jeszcze czegoś nie wiedzieli a tam tego nie ma piszcie w komentarzach postaram się to wyjaśnić.
Jak będą jeszcze jakieś pytania też proszę piszcie je w komentarzach na pewno odpowiem.