piątek, 14 marca 2014

Rozdział 10

W domu siedzieliśmy i oglądaliśmy jakiś nudny film. Gdy film się skończył przypomniałam sobie o Damianie, spojrzałam na godzinę. Miałam jeszcze godzinę do spotkania, szybko pobiegłam do swojego pokoju i zaczęłam grzebać w szafie w poszukiwaniu odpowiedniego stroju. Do pokoju weszła Malwina i usiadła na łóżku nie odezwała się ani słowem po prostu paczyła co robię.
- Gdzieś się wybierasz? - spytała gdy usiadłam obok z wybranym strojem.
- Tak ale nie mów nikomu. - powiedziałam.
- A mogę wiedzieć gdzie konkretnie?
- Tak. Umówiłam się z Damianem. - spojrzałam na nią i zobaczyłam jak na jej twarzy pojawia się wielki uśmiech. Za nim cokolwiek powiedziała wyrzuciłam ją z pokoju tłumaczą się tym że muszę się szykować bo inaczej się spóźnię. W sumie to nie buł takie wielkie kłamstwo. Przebrałam się i poszłam poprawić makijaż i fryzurę zajęło mi to pół godziny. Gdy skończyłam podeszłam do okna i je otworzyłam. Usiadłam na parapecie i przerzuciłam nogi na drugą stronę. Teraz wystarczyło tylko skoczyć. Właśnie zamierzałam to zrobić ale usłyszałam głos ojca który mnie zatrzymał, wołał mnie. Weszłam do pokoju i zamknęłam okno. Zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni, byli tam wszyscy. Zrozumiałam że tata zwołał zebranie więc bez słowa usiadłam na jedynym wolnym miejscu. Siedziałam pomiędzy moim bratem a Łukaszem na przeciwko miałam ojca który nie spuszczał ze mnie wzroku. Śledził każdy mój ruch, nie mogłam dłużej wytrzymać tego spojrzenie więc spytałam.
- Czemu nie szukacie mamy tylko siedzicie bezczynnie?
- Jesteśmy tu bo potrzebujemy pomocy. Twojej pomocy. - usłyszałam odpowiedź z ust ojca.
- Moją? Ale jak ja wam mogę pomóc?
- Musisz spróbować skontaktować się z matką. Ja już próbowałem ale mi się nie udało jesteś naszą ostatnią szansą.
- Ale ja nie wiem jak. Ja nie potrafię. - powiedziałam.
- To nic trudnego musisz się po prostu skupić i pomyśleć o mamie.
- Dobrze spróbuje.
Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o mamie a raczej zaczęłam wspominać stare czasy. Nagle poczułam jakby coś mną szarpnęło więc otworzyłam oczy. Znajdowałam się w innym pokoju a ciało nie reagowało na moje polecenia. Zrozumiałam że znalazłam się w ciele matki. Siedziała na krześle a ręce i nogi miała związane mocno liną. Pomieszczenie w którym się znajdowała było nie wielkie, w sumie był gabinet. Ściany były ciemne tak ja kolor mebli przed nią stało biurko a za nim w fotelu siedziała jakaś postać. Nie wiedziałam kto to bo jego twarz była schowana w cieniu jedyne co widziałam to jego oczy. Świeciły jak dwa małe światełka.
- Powiedz mi gdzie ona jest a może nic ci nie zrobimy. Chcemy tylko jej. - usłyszałam jednocześnie znajomy i nieznajomy głos. Jego właściciel był już zły.
- Nie pozwolę wam się do niej zbliżyć choćbym miała oddać swoje życie. - odpowiedziała moja mama, słyszałam w jej głosie zmęczenie.
- Nie prowokuj po takim dniu jestem do wszystkiego zdolny. - powiedział.
Więcej nie usłyszałam zostałam wepchnięta z powrotem do swojego ciała.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz