wtorek, 9 września 2014

Rozdział 25

- Nie myślałam że to takie trudne. - powiedziała Malwina po długim marszu po lesie.
- To ty nie wiesz gdzieś iść?! - Mateusz był już wkurzony. Nie podobało mu się całego to wyjście, a teraz gdy dowiedział się że żadna z nas nie wie gdzie iść był wkurzony na maksa. Oni zaczęli się kłócić a ja odeszłam kawałek i otworzyłam książkę w której było dokładnie opisane jak dojść do polany. Jedynym problemem było to że cały opis był po łacinie. Nic z tego nie rozumieliśmy więc wszystko wcześniej przeznaczyliśmy pisząc ołówkiem po książce. Według mnie dobrze szliśmy byłam się dopiero w miejscu w którym byliśmy, według książki tu powinny być dwie ścieżki a jest tylko jedna. Przeszłam się kawałek dalej ścieżka by sprawdzić czy rozwidlenia nie ma kawałek dalej. Nie było, więc wróciłam do przyjaciół. Dalej się kłócili, a ja chodziłam w tę i z powrotem. W pewnym monecie kopnęłam kamyk który potoczył się w krzaki i usłyszałam jak wpada do wody. Zaciekawiona weszłam w krzaki i znalazłam rzeczkę.
- Ej, ludzie chodźcie tu. - zawołałam, a po chwili stali obok mnie. - Jak pójdziemy wzdłuż tej rzeki znajdziemy polanę.
- Skład wiesz że pójdziemy w dobrą stronę?
-Mapa wskazuje że ścieżka prowadzi w ta stronę. Jak się pomylimy to wrócimy i pójdziemy w drugą stronę. Mamy jeszcze dużo czasu.
Ruszyliśmy wzdłuż rzeki i tak jak mówiłam doprowadziła nas ona do celu. Zatrzymaliśmy się na skraju polany bo usłyszeliśmy głosy na niej. Na polanie stał Damian i Karolina. Widok Damiana mnie nie zdziwił bo przecież mógł przyjść na spacer, ale Karolina? Co ona tutaj robi? Co z randką z Łukaszem? Spojrzałam na Matiego i Malwine też byli zaskoczeni jej widokiem. Chciałam się dowiedzieć o co tu chodzi, ale nie było mi to dane bo przed oczami zrobiło mi się ciemno.

Obudziłam się na środku polany tuż obok rzeki. Usiadłam i rozejrzałam się, byłam na tej samej polanie której szukaliśmy ale teraz było tu kilka domków po jednej i po drugiej stronie rzeki. W okuł kręcili się ludzie. Nie, nie ludzie tylko Anioły i Demony. Domyśliłam się że to jakaś wizja. Wstałam i zobaczyłam dziewczynę krzyczała i wymachiwała rękami. Podeszłam bliżej i zaczęłam się przysłuchiwać kutni. Chodziło o to że nie pozwalają się jej z kimś spotykać, chodziło o jakiegoś chłopaka. Jak zawsze - pomyślałam.  W końcu uległa i weszła do jednego z domków. Po jakichś dziesięciu minutach wyszła przez okno. Nie wiem jak to zrobiła w sukience do kostek, ja miałabym z tym problem. Dziewczyna zaczęła iść w nieznanym mi kierunku, dopiero  po chwili zauważyłam jak w jej kierunku idzie chłopak. Podeszli do siebie z wielkimi uśmiechami. Widziałam w ich oczach że naprawdę się kochali. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Nagle z ich twarzy zniknął uśmiech, a jego miejsce zajęło przerażenie. W jednej chwili ktoś pociągnął dziewczynę do tyłu i przebił jej pierś sztyletem ze smoczą głową na rękojeści. W miejscu oczu smok miał dwa czarne kamienie. Patrzyłam jak ciało dziewczyny opada bezwładnie na ziemie, a ziemia barwi się na czerwono. Chłopak padł obok swojej ukochanej, ale zaraz go odciągnęli i poprowadzili na drugą stronę rzeki.
Następnego dnia z samego rana z kilku domków wyszło kilka kobiet. wszystkie zauważyły postać leżącą na ziemi od razu podbiegły do niej. Niestety nie dało się już nic zrobić dziewczyna nie żyła. Kobiety wzięły sztylet i poszły zabić chłopaka. Ofiara za ofiarę.
"Strzeż się Dziecko Przeznaczenia. Ciebie też może czekać taki koniec. Uważaj na smoka, to twoja zguba"  - usłyszałam i wróciłam do  rzeczywistości.

- Roksana! Nic ci nie jest. - obok mnie znalazł się Damian. Delikatnie pogłaskał mnie po policzku i pomógł usiąść.
- Ile byłam nieprzytomna? - spytałam od razu.
- Chwile. Dobrze się czujesz?
- Tak, jest dobrze. - wstałam żeby to udowodnić. Malwina od razu stwierdziła że powinniśmy wrócić. Więc pożegnałam się z Damianem i ruszyliśmy w drogę powrotną. Ta zajęła nam dużo mniej czasu. Po nie całej godzinie byliśmy już w domu. Weszliśmy do środka tylnymi drzwiami które prowadzą do kuchni. Przy wielkim stole siedział przygarbiony Łukasz. Spojrzałam na zegarek na ścianie powinien wrócić za co najmniej godzinę. Podniósł głowę gdy usłyszał że weszliśmy.
- Gdzie byliście? - spytał wstając.
- Co tak wcześnie? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- Twój tata zadzwonił i pytał czy jesteście bezpieczni bo podobno znaleźli jednego Anioła. Od razu przyjechałem żeby to sprawdzić. Nie było was, przestraszyłem się. Nie wybaczył bym sobie jak by wam się coś stało. Ja odpowiedziałem teraz twoja kolej.
- Byliśmy... - nie dokończyłam bo do kuchni wpadł tata. Opowiedział nam całą historie. Powiedział że już miał dość ukrywania się więc gdy nadarzyła się okazja zabił Anioła. Z jednej strony cieszyłam się a z drugiej bałam. Bałam się o mamę, bałam się że jej coś zrobią. Z taką myślą poszłam spać.

***********

Długo mnie nie było i strasznie za to przepraszam. Nie mam żadnego wystarczającego wytłumaczenia. Mam tylko nadzieje że jeszcze ktoś tu jest i mam dla kogo pisać. Może ktoś jeszcze jest i wytrzyma do końca. Do którego już nie daleko.