czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 32

- Ona jest podła. Wzięła ojca na litość. - Rozmawiałam z Łukaszem a raczej prowadziłam monolog którego on słuchał.- Roksana przestań gadać i skup się na walce. - powiedział równie zły na moją matkę Łukasz.
- Możemy na razie zrobić przerwę?  - nie czekałam na odpowiedź od razu usiadłam po ścianą. Po chwili chłopak do mnie dołączył.
- Pojedziemy wieczorem. Nie pozwolę jej przedłużać pobytu tutaj. To jest zbyt niebezpieczne. - powiedział chłopak. - Teraz ciesz się wolnością.
- W takim razie chodźmy do kina a później na lody żeby nasze urodziny nie były nudne.
- Bierzemy Matiego i Malwinę?
- Nie odzywamy się do siebie - powiedziałam smutno. - oni nie chcą zaakceptować mojego wyboru. Nie mogę w to uwierzyć to są dwie najbliższe mi osoby.
- Zaczynasz przymulać idziemy. - Łukasz podniósł się i pociągnął mnie za sobą. Łukasz zabrał mnie do kawiarni i zamówiliśmy ogromne lody które jedliśmy ze śmiechem, tak jak dawniej. Miło było poczuć się jak kiedyś posiedzieć z przyjacielem i się pośmiać nie myśląc o niczym poza tą chwilą. Zero śmierci, Aniołów, żadnych innych myśli związanych z moim przeznaczeniem tylko zwyczajny dzień.
- Wracamy do domu. - powiedział Łukasz płacąc za zamówienie. - Musimy się jeszcze spakować.
- Myślisz że tata nas puści? Przecież mama go omamiła tą swoją chorobą. - przy ostatnim słowie zakreśliłam cudzysłów. Mama dziś ramo obudziła się strasznie chora, było tak źle że nie mogła się podnieść z łóżka.
- Sam powiedział że twoje bezpieczeństwo jest dla niego najważniejsze. - powiedział Łukasz wsiadając do auta ja zaraz za nim. - Jak będziemy w domu udawaj wystraszoną i zagubioną.
- Co zamierzasz? - spytałam patrząc na niego. Uśmiechał się.
- Kłamać dla celów własnych już dużej nie wytrzymam z rodzicami. - z jego twarzy nie schodził chytry uśmieszek. Nie pytałam o nic więcej. Gdy podjechaliśmy pod mój dom  Łukasz jeszcze raz powieszał jak mam wyglądać po czym wysiadł z samochodu obchodząc go. Otwierając moje drzwi rozglądał się dookoła. W środku zastaliśmy wszystkich w kuchni. Świetnie się bawili jedząc tort i gracą w karty, nawet mama zeszła na dół. cudowne uzdrowienie. Widząc to zrobiło mi się strasznie smutno bawili się o mnie zapominając.
- Idź się spakować ja z nimi pogadam. - powiedział wchodząc do kuchni a mnie pchając w drugą stronę. Wychodząc na górę postanowiłam że nie będę się przejmować tym że moja rodzina o mnie już prawie zapomniała. Wyjadę i dam im spokój nie będą musieli się mną przejmować. "Nie przejmować się." - z takim postanowieniem zaczęłam się pakować ale gdy kończyłam byłam cała zapłakana. Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie jak trudno będzie mi stąd wyjechać. Tu się urodziłam i wychowałam a teraz mam stąd wyjechać bo ktoś chce mnie zabić. Miałam w planach wyprowadzkę ale dopiero na studia razem z Malwiną i Matim. Od zawsze to planowaliśmy, a teraz te plany spełnią się ale bez mojego udziału.
- Nasze studia bez ciebie to nie będzie to o czym marzyłam. - powiedziała Malwina która właśnie weszła do pokoju. Płakała tak samo jak ja.
- Wiem ale moje życie się skomplikowało. - powiedziałam podchodząc do niej. - Mateusz gdzie?
- Dalej jest na ciebie zły. On chce żebyś została z nami, żebyś zostawiła Damiana.
- Nawet jak to zrobię to będą chcieli mnie zabić. Czemu on nie może tego zrozumieć? - powiedziałam.
- Nie wiem. -powiedziała przyjaciółka. Do pokoju wszedł Łukasz ale gdy nas zobaczył chciał wyjść.
- Możesz wziąć torbę ja zaraz zejdę. - powiedziałam i patrzyłam jak chłopak wychodzi prosząc żeby to nie trwało za długo.
- Zobaczę cię jeszcze?
- Tak szybciej niż myślisz. - powiedziałam przytulając ją. - Załatwię pewne sprawy i wrócę. 
Żegnałam się jeszcze długo. Łukasz cały czas mnie poganiał. Gdy w końcu znalazłam się w samochodzie Łukasz odjechał szubko.
- Co ty im powiedziałeś? - spytałam po pół godziny jazdy.
- Że gdy byliśmy w kawiarni ktoś nas obserwował. - powiedział zerkając na mnie.
- I tak bez problemu się zgodzili?
- Nie twój taka mnie wypytywał o to czy ktoś mnie śledził i czy nie poznałem te osoby. Powiedziałem że nikt nas nie śledził. Gdy spytali o to jak wyglądał opisałem Marcela. Karolina kiedyś mi go przedstawiła. Jak nic też był Aniołem.
- Też go kiedyś poznałam jeszcze na początku tego wszystkiego. Na imprezie u Damiana to jego kumpel. - powiedziałam martwiąc się o jego los przecież jam tata go znajdzie to zabije na miejscu. Nie chciałam tego ze względu na jego znajomość z Damianem a nie dlatego że jest Aniołem.
- Mógł by być nawet bratem i tak bym go wydał. Dobierał się do Karoliny.

***

No i kolejny rozdział. Wiem jest okropny nie wiem dlaczego po prostu taki wyszedł. Proszę komentujcie i oceniajcie.
Dla tych co nie zauważyli na górze dodałam nową zakładkę pt. Księga jest tam kilka rzeczy opisanych tak dla wyjaśnienia. Jeżeli byście jeszcze czegoś nie wiedzieli a tam tego nie ma piszcie w komentarzach postaram się to wyjaśnić.
Jak będą jeszcze jakieś pytania też proszę piszcie je w komentarzach na pewno odpowiem.

5 komentarzy:

  1. No no, rozdział nie taki okropny jak stwierdziłaś :3
    Pisz dalej, jestem ciekawa co się stanie ^^
    Muszę się doczepić do czegoś - powtórki. Ciągle piszesz np. Łukasz......Łukasz......Łukasz.....
    Mama.....Mama......
    Zastąp to innymi słowami, pls ;*
    much-imperfections.blogspot.com
    calkieemnienormalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. I świetny pomysł z tą księgą :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie jest źle.
    Nie dziwię się, że nie ciężko było jej wyjechać, to stało się tak nagle.
    Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa w nowym miejscu. :)
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń