piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 30

Następnego dnia na śniadaniu wszyscy patrzyli na siebie niepewnie. Taka atmosfera panowała puki do kuchni nie wszedł Łukasz. Oznajmiając nam że możemy jechać. Jego słowa zaraz zwróciły uwagę mamy.
- Roksana gdzie się wybierasz? - spytała.
- Wyjeżdżam. - powiedziałam wstając. Wszystkie Anioły już wyszły, zostałam tylko ja i Łukasz.
- Jak to? Nie możesz jesteś pod moją opieką. - zaczęła panikować. - Łukasz nie możesz jej tak po prostu zabrać.
Spojrzałam na chłopaka błagalnie. Nie mógł mnie tu zostawić.
- Dobrze zostawię ją tu... - opadłam z powrotem na krzesło. - ale wrócę tu za tydzień.
- I myślisz że to coś zmieni? Że wtedy ci pozwolę?
- Nie będziesz miała nic do powiedzenia. - Łukasz dalej był spokojny a ja myślałam że zaraz wybuchnę. - za równy tydzień Roksana skończy 18 lat i już będzie mogła jechać. - po tych słowach wyszedł. Podniosła się szybko i poszłam za nim. Gdy staneliśmy przed jego samochodem płakałam.
- Roksana przepraszam. Zrobiłem co mogłem. W twoje urodziny będę jak najwcześniej mi się uda.
- Dobrze ale to będzie najgorszy tydzień.
- Wiem, przepraszam. - przyciągnął mnie do siebie i pocałował mnie w czoło.
- Co się dzieje? - podszedł do nas Damian z dwiema torbami.
- Nie mogę z wami jechać. - powiedziałam ścierając łzy.
- W takim razie ja też zostaje.
- Nie, jedziesz. - zaczęłam. - Dołączę do was za tydzień. Dobrze?
- A mam jakiś wybór? - pokiwałam przecząco głową. - Wiec dobrze. - pocałował mnie w czubek głowy.
- Kocham cię. - powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- Ja ciebie też. - szepnął mi do ucha - Bądź ostrożna proszę.
- Zawsze jestem.
Gdy odjechali wróciłam do domu i usiadłam na kanapie w salonie. To będzie najdłuższy tydzień w moim życiu.
- Pojechali już? - do pokoju wszedł Mati.
- Tak, szczęśliwy?
- Puki tu jesteś tak. - objął mnie. Zrzuciłam jego rękę z jego ze swojego ramienia. Wstałam i zostawiłam go samego. Po drodze do swojego pokoju minęłam się z tatą którego obrzuciłam nienawistnym spojrzeniem. I tak przez cały dnień gdy tylko kogoś mijałam. Byłam na nich wszystkich cholernie zła za to co zrobili. I nie tylko ja byłam na nich zła. Wieczorem do domu wpadli rodzice Łukasza i zaczeli się wydzierać na cały dom wypominając moim rodzicom to że pozwolili Łukaszowi jechać. Zamilkli dopiero gdy moi powiedzieli im kim jestem i dlaczego Łukasz wyjechał. Następnie z góry słyszałam jak jego rodzice obwiniają mnie o to że ich jedyne dziecko jest w niebezpieczeństwie i takie tam. Gdy się znudziłam słuchaniem tego wszystkiego włożyłam słuchawki do uszu i włączyłam muzykę. Szybko zasnęłam.

Znalazłam się w domu Damiana stałam w miejscu w którym pierwszy raz się pocałowaliśmy. On też tu był siedział na kanapie i uśmiechnął się do mnie.
- Już się stęskniłaś? - spytał gdy usiadłam obok niego.
- Nie umiem tego kontrolować dlatego tu jesteśmy, ale tak stęskniłam się. - oparłam głowę o jego ramię.
- Może i dobrze. Mnie się podobają te odwiedziny.
- Jak tam jest?
- Pięknie i bezpiecznie. Zobaczysz jak przyjedziesz. - pocałował mnie w czoło.
- Jak się czujesz, a Karolina? - wypytywałam.
- Jest dobrze. Podczas drogi trochę się źle czuła, ale teraz jest lepiej.- powiedział i przytulił mnie jeszcze mocniej. - Naprawdę musiałaś zostać?
- Jeszcze nie mam skończonej osiemnastki i moja mama była by gotowa iść na policje i zgłość moje porwanie. 
- Więc będę musiał jeszcze poczekać.
- Damian zaczynasz znikać.
- Budzisz się kochana. - powiedział i pocałował mnie zanim znikł.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam ojca Karoliny. Stał i schylał się nade mną. Otworzyłam usta żeby zacząć krzyczeć ale zdążył mnie uciszyć. Zakrywając je ręką. W drugiej ręce trzymał sztylet. Zdziwiło mnie że go ma bo myślałam że ktoś go wziął i schował, najwyraźniej się myliłam. Zaczęłam się wiercić próbując się odsunąć od niego. Kopnęłam napastnika w rękę w której trzymał sztylet rozcinając sobie nogę. Myślałam że to już koniec (co w ostatnim czasie zdarza mi się często). Uratował mnie mój telefon który zaczął dzwonić.
- Roksana wyłącz to chce spać. - głos mojego brata przebił się przez ściany. Gdy nie usłyszał reakcji znów mnie zawołał. Chyba domyślił się że coś jest nie tak bo wpadł do mojego pokoju. Zobaczył mnie leżącą na łóżku z krwawiącą nogą.
- On tu był. - powiedziałam i usiadłam. Brat podszedł do mnie żeby zobaczyć moją nogę. Gdy ją opatrzył usiadł ona fotelu i oznajmił że zostanie na wszelki wypadek. Postanowił też że powie rodzicom o tym rano bo chce żeby w końcu odpoczęli. Mój telefon znów zaczął dzwonić. Tym razem mogłam go odebrać.
- Wszystko dobrze? - Damian się martwił. - Zaraz jak się obudziłem złapałem ze telefon. Chciałem się dowiedzieć co nam przerwało.
- Uratowałeś mi życie. - powiedziałam szeptem.
- Co się stało?
- Ojciec Karoliny tu był i chciał mnie zabić. - opowiedziałam mu co się działo przez te kilka minut zaraz po obudzeniu.
- Wracam tam. Nie pozwolę żeby on ci coś zrobił.
- Nie! - powiedziałam i się rozłączyłam. Nie chciałam żebyśmy zaczęli się kłócić nie mam na to ani sił ani chęci. Jedyne co chciałam to zasnąć i się wyspać. Niestety to nie było dane, przez całą noc miałam koszmary.

****

No i jest kolejny rozdział. Mam nadzieje że się wam podoba, jeżeli tak to proszę o komentarze (jeśli wam się nie podoba to też skomentujcie i powiedzcie co się wam nie podoba).

Chciałam wam jeszcze złożyć życzenia na święta.
Życzę wam smacznego jajka, mokrego śmigusa dyngusa. 
I dużo żółciutkich kurczaczków. :)

7 komentarzy:

  1. Jasne że się podoba fantastyczne :) już czekam na następny rozdział :)) wesołych świąt ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby wszystko się ułożyło. Biedna Roksana, współczuję jej. Niech demony się pogodzą z aniołami. Przecież nic by im się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie było by za łatwo jak by się pogodzili?

      Usuń
    2. Nie, bo zawszę było by napięcie między nimi. Przecież nie zaufali by sobie tak od razu.

      Usuń
  3. Oki właśnie skończyłam czytać wszystkie rozdziały więc to będzie komentarz twej dotychczasowej pracy XD zejdzie mi się chyba XD literówek jest sporo i są jak dla mnie za krótkie. Ryczałam przez ciebie nie raz. Ta gatka z gepardem jest moja i ja tak często mówię więc mamy połączone mózgi XD łukiego czasem nienawidziłam potem lubiłam a teraz kocham <3 Też jestem Karolina więc pasi XD Karo to moje odzwierciedlenie duszy no normalnie prawie druga Ja XD Damian słodki potem mnie wkórwiał a teraz chcę go wyłącznie dla siebie XD ma mi go oddać i chug XD Mati taki slodki i kochaniuni a nie umie stanąć po stronie miłości siostry. Fajnie by było gdybym umiała zamknąć mojego chłopaka(którego nie mam XD )w moim śnie. Wiesz mordi jestem rudasem więc jestem demonem XD chcę…. A kogo to obchodzi co ja chcę chcesz komentarzu swojego blogu a nie mojego życia XD tja jestem trochę psychiczna. Jak będziesz pisać dalej to się przekonasz jak bardzo XD. Co ja gadam masz pisać bo jak nie to cię zjem XD Bo wiesz demony jedzą dzieci XD a się rozpisałam czekaj czekaj!!! Słuszny bulwers roksi. Jak oni mogli tak mówić offf foch XD Damian taki rycerski. Co będzie dalej hmmm pół aniołki pół demonki tylko zgadnij kogo XDCzekam na nexsta już cię koffam. Nie kończ tej anielsko -demonicznej wojny. Niech poleje się krew młahahahaha XD PSYCHO XD napisz mi coś milutkiego bom nie dopieszczona:-DSorry za błedy. Pfff hipokryta XD Kogoś się czepia a sama pisać nie umi XD ile tych XD. Jak chcesz mnie wiecej pisz więcej. Więcej wpisów =więcej rudej XD. No normalnie ile można Ja tego nie skończe. Przyzwyczaj się często pisze długie komentarze. Dozoba. Krytykujący rudy demon -Rudzia
    ps jestem nocnym łowca i mrocznym czerwonym umysłem. Czyli coś z aniołka mam XD pół anioł pół demon Ale przewarza demon XD ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka wiadomość dla Rudej i Emily C. : łamie przez was obietnice (daną samej sobie xd) że nigdy nie będę odpisywać w komentarzach. No ale poprostu muszę.
      Wiem że jest dużo błędów i przepraszam za nie a co do dugości to mnie pasuje :p
      Licze na to że jestem za dużym dzieckiem i mnie nie zjesz. Na pewno nie bo bie mam zamiaru tego jeszcze kończyć.
      Krwi będzie jeszcze dużo przynajmniej mam takie plany. Ale to wszystko zależy od mojej weny. Jeżeli ona nie bedzie chciała to z krwi nici. (Tak przy okazji moja wena wyjechała na wczesne wakacje i nie chce wracać).
      Znają mnie w tym komentarzu jest tona błędów więc przepraszam ale na telefonie nie mam swoich małych czerwonych pomocników jak na kompie.

      Usuń