środa, 4 lutego 2015

Rozdział 26

Stałam z wielkim uśmiechem przy bramie parku i razem z Malwina rozdawałyśmy ciastka. Nie chciało mi się już tu stać, wolałam iść się pobawić. Pograć w rożne głupie gry które tak lubiłam gdy byłam mała. Tylko że nie mogłam, musiałam tu stać puki nie przyjdzie nas zmienić Karolina z jeszcze jakaś dziewczyna.
- Te głupie skrzydła zaczynają mnie denerwować. - przyjaciółka narzekała już od 20 minut przerywała tylko wtedy gdy podbiegały do nas dzieci i chciały ciasteczka.
- Malwina wiem że cie to nudzi ale przypominam ci ze to ty nas w to wrobiłaś. I tak masz lepiej niż Mati on musi robić za żywa tarcze dla dzieci. - powiedziałam patrząc w głąb parku. Szukałam dziewczyn ale nigdzie ich nie widziałam. Jedyne co zdołałam zobaczyć to dzieci kręcące się obok stoiska ze słodyczami i zabawkami.
- Jeżeli chciałaś mnie pocieszyć to ci nie wyszło. Jedyne co poprawi mi humor to widok Karoliny idącej nas zastąpić.
- To spójrz tam. - wskazałam na miejsce trochę oddalone od głównej alejki za stoiskami stała dziewczyna o której mówiłyśmy. Rozmawiała z nauczycielem historii po chwili ruszyła w nasza stronę.
- W końcu już się nie mogę doczekać. - powiedziała Malwina.
- Teraz już masz spokój. Rozmawiałam z nauczycielem i powiedział że mam rozdać to co wam zostało i ten kosz i wystarczy. A wy możecie się iść bawić. - powiedziała dziewczyna. Już miałyśmy odejść kiedy złapała mnie za rękę i zatrzymała.
- Co cie dzieje?
- Nic takiego tylko Damian cie szukał. Ma ci coś ważnego do powiedzenia. - powiedziała i mnie puściła. Uśmiechnęłam się i poszłam szukać swojego chłopaka. Ale zatrzymałam się przy jasnym stoisku. To tu stał Mati miał pilnować dzieci które rysowały. Trochę mu to nie szło bo go nie słuchały i co jakiś czas dostawał kredką w głowę. Gdy mnie zauważył uśmiechnął się chytrze i powiedział.
- No dzieci albo będziecie grzeczne albo rozzłościcie złego Demona. A podobno gdy są złe zjadają dzieci.
Powiedział wskazując mnie. Zaśmiałam się złowieszczo, przez co kilkoro z nich pisnęło i razem z reszta ucichło. Groźba mojego brata zadziała bo dzieci przestały rzucać w niego kredkami. Chłopak uśmiechnął się do mnie a ja poszłam szukać Damiana. Niestety do końca dnia go nie zobaczyłam bo zawsze musiałam gdzieś pomóc. Dopiero pod koniec dnia gdy już miałam dość wpadłam na niego.
- W końcu. - powiedział przyciągając mnie do siebie. Pocałował mnie po czym pociągnął z dala od wszystkich. Staliśmy na skraju lasku. Tu nikt nas nie zobaczy anie nie usłyszy.
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć? - spytałam.
- Kocham cie. - powiedział po czym dodał cicho nie patrząc na mnie. - Jestem Aniołem.
- Co proszę?
- Jestem Aniołem. - powiedział głośniej. - Wiem że dla ciebie jest to trudne do zrozumienia. Dla ciebie Anioły żyją w niebie. Wierzysz w to co ci powtarzają od dziecka ale prawda jest taka ze chodzimy po ziemi żyjemy tak jak zwykli ludzie.
- Nie to nie prawda. - to nie może być prawda. Nie mogłam się zakochać w kimś kto morduje mój gatunek. Damian po prostu nie może być Aniołem.
- To prawda. Całe te legendy które historyk opowiadał nam przez cały miesiąc są prawdziwe. Anioły jak i Demony istnieją. - powiedział to jak by bycie Demonem było jakimś przekleństwem. Jakby mówił o kimś chorym. Jakbym zarażała. Tylko ze on nie wie ze mówi o mnie. On nie wie ze jestem Demonem inaczej zabiłby mnie już na samym początku. Musze mu powiedzieć kim jestem.
- Damian ja... - i uciekłam tak po prostu uciekłam. Spanikowałam. Bałam się ze wyciągnął by nóż i zabił by mnie tu na miejscu. Wtedy na pewno musiał by walczyć z moja rodzina ale nie wiadomo ile jeszcze jest tu Aniołów. Chociaż wiadomo. Jeden. Karolina tez musi być Aniołem skoro pojawiła się w szkole niedawno i do tego tak dobrze znała się z Damianem.
- Roksana wszystko w porządku? - usłyszałam za sobą głos Łukasza.
- Nie nic nie jest w porządku. Damian... - nie potrafiłam tego powiedzieć. - zerwaliśmy. Nie możemy być razem. - dokończyłam i rozpłakałam się. Chłopak przytulił mnie i próbował uspokoić. W końcu zabrał nas z powrotem do domu gdzie położyłam się w łóżku i zasnęłam.

Dziś to chyba jeszcze nie koniec Aniołów. Znów ten sen. Tym razem nie musiałam iść przez las na polane od razu tam byłam. Stałam dokładnie w miejscu gdzie ziemian była przesiąknięta krwią tak dawno temu. On stal kilka metrów dalej. Jak zawsze odwrócony tyłem. Podeszłam kilka kroków i właśnie wtedy się odwrócił i zobaczyłam jego twarz. Damian wstał i chciał do mnie podejść ale coś go powstrzymywało.
- Po co mnie tu ściągnąłeś. Daj mi spokój. - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.
- To nie ja tylko ty stworzyłaś ten sen i mnie w nim uwięziłaś. - powiedział. - to ty trzymasz mnie w tym miejscu. I czuje ze coś ukrywasz.
Nie wierze nie umiem czegoś takiego robić. Chociaż do niedawna myślałam że nie umiem się skontaktować się z mama w inny sposób niż komórka.
- Nie mam ci nic do powiedzenia.
- Kłamiesz coś ukrywasz od samego początku. Czuje to już długo. Czekałem ale teraz skoro znasz już moją tajemnice chce wiedzieć.
- Chcesz wiedzieć? - spytałam nie wiadomo po co. - Okej. Ukrywam przed tobą moje pochodzenie. Nie jestem człowiekiem..
- Jesteś Aniołem? - spytał.
- Chciałbyś. Ale prawda jest o wiele gorsza. Jestem Demonem. Od urodzenia uczyłam się nienawidzić takich ja ty za to ze zabili tyle naszych a gdy przyszło co do czego moje serce mnie zdradziło. - wyrzuciłam z siebie. Twarz Damiana wyrażała szok. Później ciekawość i strach.
- Roksana kiedy się urodziłaś?
- 29 lutego.
- Ale dokładnie o której godzinie?
- Zaraz po poł nocy? Po co ci to?
- O mój Boże to ciebie. To ciebie miałem znaleźć. - nie mogłam zrozumieć o co tu chodzi. Zachowywał się tak dziwnie.
- Znaleźć? Po co?
- Żeby cię zabić. Zniszczyć. Wypuść mnie stad spróbuje to naprawić. - powiedział to a ja poczułam się jakby ktoś mnie uderzył. Upadlam na kolana. Damian podszedł do mnie żeby sprawdzić czy wszystko w porządku ale nie pozwoliłam mu się zbliżyć. - Wypuść mnie proszę.
Skinęłam głową i spróbowałam go wyrzucić ze swojego snu. Gdy zaczął tracić ostrość przypomniałam sobie o czymś i z powrotem go ściągnęłam.
- Damian wypuść moja matkę. - powiedziałam i chłopak zniknął. Zostałam sama na polanie. Płakałam. Wiedziałam że to już koniec. Jak tylko wyjdę z domu zabije mnie albo on albo Karolina. Gdy pogodziłam się z ta myślą pochłonęła mnie ciemność.


****


W końcu dodałam ten rozdział! jest tu jeszcze ktoś? Mam nadzieje że tak. proszę komentujcie. 

8 komentarzy:

  1. Boże. Genialne *.*
    Czekam na następną część ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem! Czekam!
    Jejku oni są taką kochaną parą! 3mam za nich kciuki!
    Pozdrawiam, czekam nn,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przepadam za fantastyką, ale rozdział świetny ;)
    Zapraszam do siebie.
    http://bezcelowe-marzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. suuuuperowe , hahaha wreszcie przeczytałam nie kończ tego tylko pisz dalej bo genijalne ;) - M :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne :) wiedzialam od początku że on jest aniołem jezu hahahaha xd pisz kolejny szybko :) / mb.

    OdpowiedzUsuń
  6. genijalny czekam na kolejny i juz nie moge sie doczekać błagam dodaj za niedługo to tak wciąga ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial tak samo jak poprzednie ♡ JESTEM Z CIEBIE DUMNA XD
    http://angus-i-que-pokochac-i-zapomniec.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń